Krzysztof Skowroński wprowadził do dyskusji o jakości dziennikarstwa ciekawy parametr - miejsce działania dziennikarz. Otóż jeśli dziennikarz na cudzym terenie prowadzi partyjną konferencję, wówczas robi świństwo, krypciochę, bezczel, głupotę i jak to ujął Michał Szułdrzyński z Rzeczpospolitej "jest TW Platformy". Natomiast jeśli dziennikarz robi coś takiego na swoim terenie, to wówczas prowadzi ważną publiczną debatę.
Krzysztof Skowroński:
Miałem wrażenie, że Donald Tusk przyszedł jak do siebie. Nie był to dla niego wymagający program. Trudne pytania nie padły, pewne problematyczne dla rządu kwestie nie zostały podniesione. Premier nie miał się więc czym przejmować (źród. SE)
Jeśli natomiast Krzysztof Skowroński we własnym budynku nie dość, że w ogóle nie przepytuje kandydata PiS na premiera, tylko gra do kotleta Jarosławowi Kaczyńskiemu, to prowadzi debatę o najważniejszych polskich sprawach.
Krzysztof Skowroński:
Prowadzenie dzisiejszej konferencji prasowej nie jest aktem bezpośredniego zaangażowania w działalność polityczną i partyjną. Nie ma w tym konfliktu interesu. SDP ma być ważnym miejscem debaty publicznej.
Jak ja kocham hipokryzję.
Krzysztof Skowroński:
Polityka to jest rzecz polityków, a dziennikarstwo jest rzeczą dziennikarzy. I chciałbym przywrócić, jeśli on jest przewrócony, a jest przewrócony, jakiś etos pracy dziennikarza.
Trudno mi uwierzyć, że Skowroński nie zauważył dziś, że te dwa porządki pomieszał.
Sięgnijmy jeszcze po bardzo grzeczny wywiad Skowrońskiego dla bloga SDP:
