Kiedy ostatnio widzieliście biskupa kościoła katolickiego w centrum handlowym (nie z kropidłem), na siłowni, w warzywniaku, w Empiku, albo na Facebooku? Zgaduję, że ostatnio raczej nie. A gdy ktoś jest tak oderwany od rzeczywistości, w której żyją jego wierni, to jak tych wiernych może mądrze prowadzić? Może gdyby biskupi założyli rodziny, to więcej by o rodzinach wiedzieli.
zazwyczaj jednak popadam w pogodną rezygnację, gdy kolejny ksiądz nie okazuje się być mistrzem mowy polskiej. W tą niedzielę była to rezygnacja inna, bo nie pogodna, a ponura. Słuchając listu pasterskiego biskupów na Niedzielę Świętej Rodziny zdałem sobie sprawę, że lepiej w parafiach nie będzie. Jak ma być, skoro intelektualna matryca polskiego Kościoła jest marnej jakości.
Biskupi przeciwko centrom handlowym
Potrzeba naszej troski o właściwe świętowanie niedzieli, o niepodejmowanie niekoniecznych prac, o zmianę ustawodawstwa dotyczącego handlu w niedzielę. Chrześcijańska rodzina nie powinna spędzać niedzieli w centrach handlowych na zwiedzaniu czy zakupach. Pamiętajmy, że takim zachowaniem wyrządzamy również krzywdę osobom, które muszą z tego powodu pracować w niedzielę.
Bardzo jestem ciekaw, czy Episkopat będzie starał się o ustawę zakazującą handlu w niedzielę. Ale tak naprawdę się starał - czyli na przykład zaangażuje się w tworzenie ustawy, albo zaprosi liderów partii na konsultacje w tej sprawie. Byłoby z tego niewiele efektu, dużo śmiechu i dużo straconego dla Kościoła poparcia w dużych miastach. Jako członek chrześcijańskiej rodziny nie rozumiem przyznaję się, dlaczego nie mogę (czy to grzech?) podjechać do centrum handlowego w niedzielę. Nie rozumiem, co ma być złego w tym, że rodzina zje rodzinny obiad w fast foodzie w food courcie. Mam na myśli moralny występek, bo grzech przeciwko zdrowej diecie z pewnością zostanie popełniony.
