Reklama.
To normalne, że dziennikarze tygodnika opinii odchodzą za "swoim" naczelnym. Tak robili koledzy po fachu ustępujących szefów "Wprost" Janeckiego czy Lisa. Nikt przed "niepokornymi" zwalniającymi się z "URz" nie zrobił jednak takiego spektaklu, nie krzyczał tak głośno o ograniczaniu wolności słowa, nie odcinał się od właściciela tak zdecydowanie. Tymczasem czterej niezależni i niepokorni publicyści już wrócili na listę płac Hajdarowicza: Ziemkiewicz, Semka, Mazurek i Warzecha. Tragedia zamieniła się więc w komedię.