Polskie komedie jednoczą pokolenia. Podczas niedzielnego obiadu śmieją się razem dziadkowie, rodzice i dzieci. Wszyscy chichoczą. Nie zawsze w tych samych momentach, a nawet jeśli równocześnie – to niekoniecznie z tego samego powodu.
REKLAMA
Dla najmłodszych produkcje Barei są takim polskim „Latającym Cyrkiem Monty Pythona”. Tylko takim naszym, swojskim. Dla starszych – zabawnym wspomnieniem chorych realiów. Ogólnie – kupa śmiechu. Dopóki nie pójdziemy do sklepu…
W gospodarce planowej, która powodowała ciągłe niedobory na rynku pozycja sprzedawcy była ewidentnie uprzywilejowana. „Pani z mięsnego” była ważniejsza niż profesor. Miała dostęp do bardzo pożądanych zasobów i prawo do decydowania o ich dystrybucji. Popyt przekraczał podaż. Teraz na szczęście dla nas wszystkich żyjemy w świecie nadprodukcji. Dzięki temu na uprzywilejowanej pozycji jest Klient.
Choć od upadku komuny minęło już prawie ćwierć wieku (!), na rynku pracy napierającą falą jest pokolenie, które nie pamięta czym był realny socjalizm. A ja wciąż jestem w szoku widząc jak często sprzedawcy nieświadomie powielają zachowania, z których śmieją się oglądając filmy w domowym zaciszu.
Szkoląc siły sprzedaży poznaję bardzo wiele osób. Naprawdę często jestem zaskoczony jak wiele antyklienckich nawyków mają ludzie bardzo młodzi. Ci, którzy poprzedniego systemu nie mają prawa pamiętać. I choć wychowali się w gospodarce rynkowej zachowują się jak ludzie z sprzedawcy z poprzedniej epoki. Zmiana tych nawyków, to kluczowe zadanie, które stoi przed menedżerami punktów handlowych, usługowych. Świetnie to widać choćby jeśli przyjrzymy się uważnie i pod tym kątem historiom przedstawionym w „Kuchennych rewolucjach” Magdy Gessler.
Są trzy główne źródła przewagi konkurencyjnej: przewaga cenowej, posiadanie unikalnego produktu oraz … tadam… OBSŁUGA KLIENTA! I choć wszyscy to wiedzą, to wciąż czasem Klient czuje się tak jak w tym fragmencie filmu „Fetysz” z 1984 roku.
W gospodarce planowej, która powodowała ciągłe niedobory na rynku pozycja sprzedawcy była ewidentnie uprzywilejowana. „Pani z mięsnego” była ważniejsza niż profesor. Miała dostęp do bardzo pożądanych zasobów i prawo do decydowania o ich dystrybucji. Popyt przekraczał podaż. Teraz na szczęście dla nas wszystkich żyjemy w świecie nadprodukcji. Dzięki temu na uprzywilejowanej pozycji jest Klient.
Choć od upadku komuny minęło już prawie ćwierć wieku (!), na rynku pracy napierającą falą jest pokolenie, które nie pamięta czym był realny socjalizm. A ja wciąż jestem w szoku widząc jak często sprzedawcy nieświadomie powielają zachowania, z których śmieją się oglądając filmy w domowym zaciszu.
Szkoląc siły sprzedaży poznaję bardzo wiele osób. Naprawdę często jestem zaskoczony jak wiele antyklienckich nawyków mają ludzie bardzo młodzi. Ci, którzy poprzedniego systemu nie mają prawa pamiętać. I choć wychowali się w gospodarce rynkowej zachowują się jak ludzie z sprzedawcy z poprzedniej epoki. Zmiana tych nawyków, to kluczowe zadanie, które stoi przed menedżerami punktów handlowych, usługowych. Świetnie to widać choćby jeśli przyjrzymy się uważnie i pod tym kątem historiom przedstawionym w „Kuchennych rewolucjach” Magdy Gessler.
Są trzy główne źródła przewagi konkurencyjnej: przewaga cenowej, posiadanie unikalnego produktu oraz … tadam… OBSŁUGA KLIENTA! I choć wszyscy to wiedzą, to wciąż czasem Klient czuje się tak jak w tym fragmencie filmu „Fetysz” z 1984 roku.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=zdzYprNY0FM#t=65s[/youtube]
