Lubię ostatnio drzemać, ale dobrze, że nie zrobiłem tego we wtorek wieczorem, bo nie wyśniłoby mi się to:
- co zdarzyło się na Stadionie Narodowym...
- że tak świetnie, sprawnie, wręcz wzorcowo z roli organizatora meczu Polska - Anglia spisał się PZPN
- że łatwiej przepchnąć zatkany zlew niż odpowiedzialność organizatora na właściciela stadionu, delegata FIFA, piłkarzy, trenerów i odwrotnie w sprawie zasunięcia dachu
- że nikt jasno i przejrzyście, prosto i po ludzku nie potrafi wyjaśnić przyczyny "organizacyjnego wstydu"
- że nie pojawiła się żadna osoba na murawie, która próbowała by ściągać wodę i ratować murawę przed zalewem
- że osoba pełniąca rolę rzecznika związku szczerze wyznała, że nie zna prognoz pogody i prognoz nikt pod uwagę nie brał
- że nikt z organizatorów nie potrafi powiedzieć 3 składnych zdań do zgromadzonej widowni, a właściwie jednego słowa: przepraszam!
- że słowa "przepraszam" nikt z organizatorów meczu nie skierował do nas wszystkich
- że o tym by kogokolwiek przepraszać organizator meczu nawet nie zamierza, bo pewnie jest przekonany, że nie ma za co
- że typowo po polsku, niektórzy wszystko połączą z polityką i jak zwykle winny będzie Tusk!
- że Anglicy drwili, żartowali... ale biedni zapomnieli co działo się w czasie tenisowego turnieju wimbledońskiego... że ich dach zasuwał się w tempie żółwia, a korty i trybuny były parkiem wodnym, a gdy w czasie ostatnich igrzysk padał deszcz - to dach na stadionie olimpijskim nie był wcale parasolem
- że prezes piłkarskiego związku dzisiaj będzie miał "pożegnalne poprawiny"
- że POLSKA to kraj ludzi wesołych, lubiących ironię, żart!!!
- że tej ironii mogą uczyć się od nas nawet Anglicy!
- że polska internetowa pomysłowość w komentowaniu wtorkowego wieczoru na Stadionie Narodowym to MISTRZOSTWO ŚWIATA!!!
... więc nie żałuję, że nie drzemałem, na to przyjdzie jeszcze czas...