Reklama.
gdy po raz pierwszy je wypowiedziałem, na twarzach moich kolegów i koleżanek pojawiło się zdziwienie. jednak nie takie , które jak w przypadku Wisławy Szymborskiej, warunkowało wiersze o rzeczach ważnych.
było to raczej niedowierzanie. były spojrzenia, nie było pytań. dobrze pamiętam, że moja „ni z gruszki, ni z pietruszki” wrzuta zachwiała na chwilę codziennym mirem miejsca, w którym byliśmy.
to było dokładnie cztery lata temu. w warszawie. pierwszego marca dwa tysiące dwunastego roku. w budynku przy al. jerozolimskich 195a.
była „dziewiąta trzydzieści czasu lokalnego / wszystko na swoim miejscu i w układnej zgodzie”[1]. poranna kawa, poranne dyskusje. poranne narzekania. pośpiech. i nagle wrzuta.
wrzuta DUŻEJ TREŚCI: odchodzę. nie była duża dla tych, co ją usłyszeli. była duża dla mnie. tego dnia, gdy usłyszałem to, co powiedziałem, uświadomiłem sobie, że był to koniec procesu podejmowania decyzji. ważnej decyzji. to był akt ostatni. wtedy właśnie ją podjąłem.
cztery lata temu, parę minut po 10 rano, wróciłem do biurka i zacząłem układać plan. to był plan mojego odejścia z pracy. przygotowałem się do niego. i odszedłem.
dwa lata później, pierwszy marca dwa tysiące czternastego roku, był pierwszym dniem pracy w mojej firmie.
dziś jest początek marca dwa tysiące szesnastego roku. pracuję w swojej firmie. wciąż jednak nurtuje mnie jedno pytanie:
z jakiego powodu odszedłem?
dziś wiem. tamtego dnia przestałem siebie lubić w pracy.
a czy TY siebie lubisz?
zrób sobie dobrą kawę i pomyśl.
dobrego dnia.
tristan tresar

[1] Chwila Wisława Szymborska w: Chwila W. Szymborska Wydawnictwo Znak Kraków 2011