Artystka powróciła po przerwie do studia i nagrała pierwszy od lat studyjny album WSZYSTKO GRA.
Jej piękny sześciopokojowy apartament podzielono na kilka klitek z jedną wspólną łazienką. W naszym wynajętym pokoju mieszkaliśmy we czwórkę. Były dwa łóżka i jeden duży fotel. Ja spałam z bratem Leszkiem, który drapał się niemiłosiernie i każdego ranka był zdziwiony, że jego żrą pluskwy, a mnie nie. W drugim łóżku mieszkał Baluza, czyli basista Janusz Kozłowski, a w fotelu spał puzonista Dymitr „Jimek” Markiewicz. Baluza nie miał kasy na materiały fotograficzne (kochał robić zdjęcia), ale miał za to małą kwadratową wanienkę do wywoływania zdjęć. W tej właśnie wanience myliśmy się wszyscy, codziennie, po kolei. Naprzeciwko w jednym pokoju mieszkała jakaś straszna baba z trojgiem dzieci. Darła się na nie bez przerwy. Dzieci też się darły. Była to orkiestra wrzasku. Baluza ćwiczył na basie, Jimek na puzonie. Wściekła sąsiadka otwierała drzwi i chlustała w nas pomyjami. Brat w rewanżu regularnie pluł jej do zupy, którą gotowała codziennie w korytarzu tuż przy naszych drzwiach na małej elektrycznej kuchence.
Śpiewałam wtedy w kawiarni Pod Gwiazdami na rogu Hożej i Marszałkowskiej, oraz w kawiarni Nowy Świat, gdzie grał zespół jazzowy z Michałem Urbaniakiem na saksofonie. Śpiewał jazzujący Marek Tarnowski, śpiewała Fredka Elkana, Marianna Wróblewska i ja. Tam po raz pierwsza otarłam się o mojego przyszłego męża Urbaniaka.
Był to okres, w którym czasami brakowało nawet kasy na jedzenie. Szłam długim korytarzem w Polskim Radiu przy Myśliwieckiej. Naprzeciwko mnie piękna, seksowna Kalina Jędrusik, z torebeczką pod pachą i długą papierosową fifką w dłoni. Byłam bez grosza i w zbliżającej się do mnie diwie nagle ujrzałam ratunek. Zdecydowanym, ale łagodnym głosem powiedziałam: „Pani Kalino, nazywam się Urszula Dudziak. Przyjechałam do Warszawy z Zielonej Góry. Czy mogłaby mi pani pożyczyć dwieście złotych?”. Zaskoczona Kalina automatycznie sięgnęła do torebeczki i wyjęła dwie setki, wręczając mi je bez słowa. Odeszła, a ja przez jakiś czas stałam zaskoczona, wiedząc, że Kalina uratowała mnie przed niechybną głodówką. Kasę oddałam po dwóch miesiącach, ale ilekroć później spotykałam Kalinę Jędrusik, stawało mi przed oczami nasze pierwsze spotkanie.