Krótsza edukacja dzieci z głębszymi niepełnosprawnościami, nauczanie indywidualne dzieci z Aspergerem tylko w domach, dłuższa ścieżka uzyskania orzeczenia o kształceniu specjalnym. To tylko część skutków reformy oświaty, jakie niepokoją rodziców dzieci z niepełnosprawnościami. Dziś w Sejmie odbyła się na ten temat specjalna debata, na której nie dowiedzieliśmy się niczego konkretnego. Poza tym, że w kwestii reformy MEN przejawia doskonałe samopoczucie i brak pokory, czego nie podzielają rodzice.
Debata odbyła się na mój wniosek, na prośbę rodziców. W ich imieniu zadałam kilka ważnych pytań. Marzena Machałek, wiceminister edukacji, broniła reformy i zapewniała, że wszystko jest w porządku, tylko opozycja sieje zamęt.
Padały różne, konkretne pytania. Między innymi – jakie przesłanki zdecydowały o likwidacji możliwości nauczania indywidualnego w szkołach, oddzielającego uczniów z autyzmem czy zespołem Aspergera od rówieśników? I dlaczego rząd likwidując gimnazja nie przedłużył nauczania w szkołach przysposabiających do pracy, przez co ponad 50 tys. uczniów z głębszymi niepełnosprawnościami straciło co najmniej trzy lata edukacji? Bo gdy nie wiadomo o co chodzi, zwykle chodzi o pieniądze. Subwencja oświatowa na uczniów z autyzmem, zespołem Aspergera i niepełnosprawnościami sprzężonymi jest 9, 5 razy wyższa niż na zdrowego ucznia. Rodzice podejrzewają, że rząd w poszukiwaniu oszczędności zamierza obniżyć subwencje i w ogóle wyłączyć zespół Aspergera z grupy otrzymującej orzeczenia o kształceniu specjalnym, droższym niż kształcenie zdrowego ucznia.
Niewiele się jednak dowiedzieliśmy, w odpowiedziach pani wiceminister zabrakło konkretów. Usłyszeliśmy na przykład, że zindywidualizowane nauczanie jest w ogóle niepotrzebne, bo uczniowie z niepełnosprawnością mają programy terapeutyczne, co nie jest jednak tym samym. W kwestii subwencji dowiedzieliśmy się, że koszty edukacji niepełnosprawnych z roku na rok rosną, w tym roku szkolnym wyniosą ponad 7 mld zł, o 200 mln zł więcej niż w roku ubiegłym i 600 mln zł więcej niż w 2015 roku. Na pytanie, dlaczego rząd skrócił edukację uczniów z głębszymi niepełnosprawnościami, pani minister odpowiedziała, że teraz przygotowywane są dla nich specjalne programy zawodowe. Ciekawe gdzie i kiedy taka młodzież będzie się ich uczyć, jeśli zakończy już szkołę?Wątpliwości jest więcej, dlatego w sprawie edukacji specjalnej będę - z pewnością nie sama - interweniować dalej. Miejmy nadzieję, że do skutku.
Z punktu widzenia rodziców niezbędne jest utrzymanie obecnych - wyższych - stawek subwencji na kształcenie dzieci z niepełnosprawnościami, bo dzięki temu mają w szkołach specjalistyczną pomoc i szansę na samodzielne życie. Ważną sprawą jest utrzymanie kształcenia indywidualnego w szkołach oraz wydłużenie okresu nauczania dzieci z głębszymi niepełnosprawnościami.
MEN uważa reformę za świetną, urzędnicy mają dobre samopoczucie, ale ważniejsze jest dobre samopoczucie uczniów i ich rodziców.