Reklama.
W pandemii szkoła przeniosła się do sieci, ale nie każdy uczeń mógł uczestniczyć w zajęciach. W co dziesiątej szkole wiejskiej żadnych lekcji nie było, bo 80 proc. uczniów nie miało dostępu do sprzętu. Cały program zrealizowało na odległość jedynie 6 proc. szkół w Polsce, co piąta szkoła przerobiła tylko połowę materiału. Tak wynika z badania „Dyrektorzy do zadań specjalnych – edukacja zdalna w czasach izolacji” przeprowadzonego przez Instytut Spraw Publicznych.
Za miesiąc rozpoczyna się nowy rok szkolny. Wielu uczniów i ich rodziców obawia się, że nie poradzą sobie sami z zaległościami powstałymi w czasie kształcenia na odległość. W imieniu rodziców, którzy poprosili mnie o pomoc, zwróciłam się do MEN z wnioskiem o zorganizowanie zajęć wyrównawczych i przekazanie pieniędzy na ten cel.
Odpisał mi Maciej Kopeć, wiceminister edukacji narodowej. Z pisma wynika, że MEN nie zauważa powagi problemu, a odpowiedzialnością za proces nauki zdalnej obarcza dyrektorów szkół.
Odpowiedzi w sprawie zajęć wyrównawczych nie dostałam, nie dowiedziałam się, ilu uczniów nie otrzymało promocji do następnej klasy
Ministerstwo musi ten problem rozwiązać, jeśli faktycznie dba o równe szanse w edukacji. Do rozpoczęcia roku szkolnego czasu zostało niewiele, dlatego powinno się pospieszyć.
Odpowiedzi w sprawie zajęć wyrównawczych nie dostałam, nie dowiedziałam się, ilu uczniów nie otrzymało promocji do następnej klasy
Ministerstwo musi ten problem rozwiązać, jeśli faktycznie dba o równe szanse w edukacji. Do rozpoczęcia roku szkolnego czasu zostało niewiele, dlatego powinno się pospieszyć.