
Reklama.
W 2018 roku wykorzystano w Polsce 153435 zwierząt do przeprowadzenia doświadczeń, w tym około 110 tysięcy myszy i szczurów, około 6 tysięcy innych gryzoni, ponad 8 tysięcy ryb, czy ponad 10 tysięcy ptaków. Od lutego 2016 do stycznia 2017 pełniłam funkcję członkini II lokalnej komisji etycznej ds. doświadczeń na zwierzętach w Warszawie, której obrady odbywały się w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Do komisji zostałam powołana przez Krajową Komisję Etyczną w ramach konkursu, w którym startowałam jako specjalistka z zakresu nauk humanistycznych. Nie mogę podzielić się moim doświadczeniem z pracy w komisji, ponieważ jej obrady są utajnione. Mogę jednak napisać o tym, jak próbowałam podjąć wyzwanie decydowania o życiu, śmierci i cierpieniu od kilku do nawet ponad tysiąca zwierząt.
DLACZEGO ZOSTAŁAM CZŁONKINIĄ KOMISJI ETYCZNEJ
Zgodnie z obowiązującymi zasadami w skład każdej lokalnej komisji wchodzi 12 członków, w tym 3 przedstawicieli nauk humanistycznych (etyki, prawa lub filozofii, w tym 1 przedstawiciel organizacji, do których celów statutowych należy ochrona praw pacjenta), 3 przedstawicieli organizacji pozarządowych, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt oraz 6 przedstawicieli nauk biologicznych, farmaceutycznych, medycznych, rolniczych lub weterynaryjnych posiadających co najmniej stopień naukowy doktora oraz wiedzę lub doświadczenie w zakresie wykorzystywania zwierząt do celów naukowych lub edukacyjnych. Głosowanie komisji jest ważne jeżeli obecna jest przynajmniej połowa członków, a pozytywna decyzja wydawana jeśli wniosek zdobędzie minimum ⅔ głosów na tak (co oznacza 8 z 12 głosów przy pełnym składzie komisji).
Aplikowałam do komisji jako przedstawicielka nauk humanistycznych po to, by zgodnie z utylitaryzmem preferencji (nurtem etyki ułatwiającym racjonalne podejmowanie decyzji) porównywać bezstronnie interesy zwierząt i ludzi, reprezentując jednocześnie silny nurt osób przeciwstawiający się szowinizmowi gatunkowemu. Mówiąc prościej, moim zadaniem było każdorazowe rozważenie, czy dany eksperyment i korzyści z niego płynące dla interesów ludzi (firm, jednostek naukowych, populacji osób chorych) jest wart poświęcenia interesów wykorzystywanych w nim zwierząt (ich cierpienia, śmierci, czy przetrzymywania w laboratoriach). Uważałam, że będąc członkinią komisji będę mogła realnie pomóc konkretnym jednostkom, jeżeli okaże się, że eksperyment nie jest wart ich poświęcenia. Zgodnie z aktualną wiedzą wszystkie kręgowce posiadają zdolność do świadomego odczuwania. Z perspektywy etyki oznacza to, że posiadają tym samym interesy, które musimy wziąć pod uwagę, podejmując decyzję o ich losie.
PRZYGOTOWANIE
Członkostwo w komisji to praca, która polega na udziale w obradach komisji i jest płatna na podstawie umowy o dzieło (jest to symboliczna kwota, chyba ok. 50 zł za posiedzenie, które odbywa się zwykle raz w miesiącu). Jeszcze przed zgłoszeniem do komisji zapisałam się na kurs przygotowawczy organizowany przez jedną z działających w Polsce fundacji, na którym przeszkolono mnie z tego, jakie przepisy prawne powinnam znać, na co warto zwracać uwagę w składanych wnioskach oraz jakie metody alternatywne są dostępne. Problematykę testów na zwierzętach badałam też w kontekście jednego z rozdziałów mojej książki „Status moralny zwierząt”.
Przygotowując się do pracy w komisji należy, na ile to możliwe, dobrze orientować się w przepisach krajowych i unijnych. Mam tu na myśli przede wszystkim 3 dokumenty:
1) Ustawa z dnia 15 stycznia 2015 r. o ochronie zwierząt wykorzystywanych do celów Naukowych lub Edukacyjnych
2) DYREKTYWA PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY 2010/63/UE z dnia 22 września 2010 r. w sprawie ochrony zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych
3) Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 5 maja 2015 r. w sprawie Krajowej Komisji Etycznej do Spraw Doświadczeń na Zwierzętach oraz lokalnych komisji etycznych do spraw doświadczeń na zwierzętach
2) DYREKTYWA PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY 2010/63/UE z dnia 22 września 2010 r. w sprawie ochrony zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych
3) Rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 5 maja 2015 r. w sprawie Krajowej Komisji Etycznej do Spraw Doświadczeń na Zwierzętach oraz lokalnych komisji etycznych do spraw doświadczeń na zwierzętach
Do tego dochodzi jeszcze kilka rozporządzeń dotyczących takich kwestii, jak chociażby formalności związane ze składaniem wniosków, wymogi odnośnie ośrodków i osób prowadzących testy. Do dyspozycji mamy też szereg pomocnych zaleceń, interpretacji i dobrych praktyk (podczas mojej pracy w komisji nie były jeszcze publikowane). Niestety, aby zostać członkiem komisji nie trzeba przejść żadnego szkolenia, ani wykazać się znajomością powyższych przepisów. W praktyce może to oznaczać, że w komisji mogą zasiadać również osoby absolutnie nieprzygotowane, czyli nie znające obowiązującego prawa i zaleceń.
PRACA W KOMISJI
Przedstawię jak hipotetycznie może wyglądać praca w lokalnej komisji etycznej. Zacznijmy od tego, że pracownicy naukowi składają wnioski do komisji lokalnych, z których streszczeniami można się zapoznać na stronie rządowej. W najgorszym wypadku członkowie komisji mogą otrzymać wszystkie złożone wnioski naraz i to zaledwie na 7 dni przed posiedzeniem komisji. Wnioski mogą mieć od jednej strony do kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu. Biorąc pod uwagę, że w komisjach zasiadają zazwyczaj osoby, które pracują w innych miejscach na pełen etat i mogą mieć gęsto zapełniony kalendarz, oznacza to, że w dość krótkim czasie muszą bardzo dokładnie zapoznać się ze składanymi dokumentami. Jeżeli trafimy na naukowca z wieloletnim doświadczeniem, być może zdąży na czas dobrze zapoznać się z ich treścią, jeżeli zaś jest to nowicjusz - mogę tylko powiedzieć, że zarywane przed posiedzeniem wieczory i nocki mogą stanowić normę.
Co ocenia komisja? Głównym celem komisji jest ocena, czy składane wnioski są poprawne formalnie i zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Zwraca się uwagę na to, czy podejmowane w doświadczeniach procedury mają cel zgodny z Ustawą, czy te cele da się osiągnąć bez wykorzystania zwierząt, czy liczba wykorzystywanych zwierząt jest ograniczona do minimalnego poziomu niezbędnego dla danego celu.
Wymieńmy kilka najważniejszych, spośród szerokiej listy, wymogów odnośnie wydania pozytywnej zgody na przeprowadzenie doświadczenia:
- brak metod alternatywnych
- liczba zwierząt ograniczona do niezbędnego minimum
- utrzymywanie zwierząt w warunkach odpowiednich dla ich gatunku
- metody stosowane w przeprowadzonych procedurach ograniczają do minimum ból, cierpienie lub dystres
- badanie nie może być kopią innego badania przeprowadzonego na terenie Unii Europejskiej
- unikanie śmierci zwierząt, chyba że dalsze utrzymywanie ich przy życiu jest niehumanitarne
- liczba zwierząt ograniczona do niezbędnego minimum
- utrzymywanie zwierząt w warunkach odpowiednich dla ich gatunku
- metody stosowane w przeprowadzonych procedurach ograniczają do minimum ból, cierpienie lub dystres
- badanie nie może być kopią innego badania przeprowadzonego na terenie Unii Europejskiej
- unikanie śmierci zwierząt, chyba że dalsze utrzymywanie ich przy życiu jest niehumanitarne
Analizując wniosek, nie wystarczy jedynie wiedza o tym, jakie przepisy są aktualnie obowiązujące. By być komisyjnym jodą, warto znać potrzeby gatunkowe zwierząt, umieć skutecznie wyszukiwać publikacje naukowe, ale też rozumieć jaki sposób postępowania ze zwierzęciem prowadzi do jego cierpienia. Jako zupełny laik nie rozpoznacie, na przykład, że w opisie procedury wymieniona jest igła, która jest stanowczo za duża i może przysporzyć zwierzęciu wiele bólu. Nie rozpoznacie też czy do znieczulenia zostanie użyta właściwa substancja, a do uśmiercenia właściwa metoda. Możecie nawet nie pamiętać, że na koniec badania badacze nie mają prawa uśmiercić grupy kontrolnej, której podawane było placebo (przy założeniu, że zwierzęta są zdrowe, nie cierpią itd.). Kluczem są przepisy, ale często najważniejsza pozostaje ich interpretacja.
PROBLEMY LAIKA
Największym problemem podczas pracy w komisji może okazać się fakt, że przy braku wykształcenia weterynaryjnego lub doświadczenia w prowadzeniu testów na zwierzętach, członek lub członkini komisji musi spędzać tygodnie na zdobywaniu wiedzy z tego zakresu albo polegać na opinii innych członków. Wyobraźcie sobie, że jesteście obrońcą w kilku sprawach naraz, posiedzenie za tydzień, a wy macie bardzo ograniczony czas, by zrozumieć okoliczności, odróżnić dowody od poszlak i nie wiecie właściwie jakich świadków powołać (notabene w ramach pracy w komisji dopuszczalne jest powoływanie specjalistów, nie wiem jednak jak często się je stosuje). Poleganie na wiedzy oraz bezstronności pozostałych członków komisji nie jest prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście każda osoba jest prawnie zobowiązana do podejmowania decyzji niezależnie od własnych interesów. Problem polega na tym, że gdy mamy do czynienia z interpretacją przepisów prawa, w grę mogą zacząć wchodzić takie czynniki jak: chęć pomocy kolegom czy koleżankom z jednostki naukowej, która złożyła wniosek; indywidualne przekonania etyczne (bazujące chociażby na uczuciach religijnych); sympatia lub antypatia do członków komisji będących przedstawicielami interesów zwierząt lub środowiska naukowego.
Kolejny problem jaki może pojawić się w komisji to brak zaufania. Część członków komisji może być osobami, które czerpią korzyści z prowadzenia doświadczeń z udziałem zwierząt, np. cyklicznie otrzymują granty na prowadzenie takich badań. Troje przedstawicieli organizacji, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt może również być osobami, które prowadzą badania na zwierzętach. Jak to możliwe? Tak jak ja mogę być dr etyki i jednocześnie pracowniczką organizacji prozwierzęcej, tak osoba prowadząca na co dzień testy na zwierzętach może być członkiem stowarzyszenia, na przykład na rzecz ochrony wilków czy królików. Możliwa jest więc nawet sytuacja, w której 9 na 12 członków komisji będzie osobami związanymi z prowadzeniem testów na zwierzętach i czerpiącymi z tego jakiś rodzaj korzyści. Nie muszą być to korzyści finansowe, może być to też prestiż związany z publikacją wyników badań w punktowanych czasopismach naukowych. Oczywiście, jak wspomniałam, w głosowaniach członkowie komisji etycznych zobowiązani są do bezstronnej oceny faktów i podjęcia decyzji zgodnie z obowiązującymi przepisami, ale podobnie jak w sądzie, kluczowa jest właściwa interpretacja prawa.
Kolejne hipotetyczne przeciwności, które mogą zaistnieć to chociażby fakt, że głosowania w komisji mogą być jawne (na przykład członkowie głosują przez podniesienie ręki). Oznacza to, że łatwiejsze jest wywieranie presji na osobach niezdecydowanych, które przychylać się mogą do większości głosów (presja społeczna to potężne narzędzie wywierania wpływu). Inny problem to niejawność posiedzeń dla opinii publicznej. Być może dobrym rozwiązaniem byłby otwarty dostęp do szczegółowych protokołów ze spotkań komisji. Ułatwiłoby to procedury odwoławcze i umożliwiło lepszą kontrolę nieprawidłowości. Aktualnie dostępne streszczenia zawierają często zbyt mało informacji, by na ich podstawie móc interweniować w konkretnej sprawie.
JAKIE BADANIA PROWADZI SIĘ W POLSCE
By odpowiedzieć na to pytanie, najlepiej zajrzeć do składanych do komisji etycznych powszechnie dostępnych streszczeń wniosków. „Wpływ deficytu cynku na odpowiedź na leki przeciwdepresyjne w teście picia 1% r-ru sacharozy u myszy poddanych chronicznemu stresowi unieruchomienia”, „Określenie okresu półtrwania białka YKL-40 uczestniczącego w chorobach nowotworowych” - to przykładowe tytuły. Różnorodność badań dla wielu osób może okazać się zaskakująca. Od oceny toksyczności, przez ulepszenia paszy dla zwierząt hodowlanych, terapie związane z potencjalnym leczeniem nowotworów, po ocenę biozgodności wyrobów medycznych, czy „badania nad mechanizmami detekcji rui u samicy psa domowego”, wyróżnić możemy blisko 70 kategorii badań. Procedury podzielone są zaś na łagodne (obejmowały około 36 tysięcy zwierząt w 2018 roku), umiarkowane (ok. 50 tys.), dotkliwe (ok. 61 tys.) i terminalne bez odzyskania przytomności (ok. 6 tys.). Mogą polegać na podawaniu testowanych substancji dożylnie i podskórnie, przeprowadzaniu operacji, karmieniu zwierząt pożywieniem z domieszkami, zadaniach behawioralnych, modyfikacji genetycznej DNA (na przykład u zwierząt hodowlanych) itd. Mogą mieć charakter podstawowy, gdzie na zwierzęcym modelu obserwuje się przebieg choroby lub stosowany, gdy poszukuje się lekarstwa na konkretną przypadłość.
A co z jakością prowadzonych badań? Niektóre wnioski na podstawie dostępnych powszechnie streszczeń mogą nam się wydawać dość absurdalne i bazujące na granicy Ig Nobla, inne mogą potencjalnie prowadzić do przełomowego odkrycia, na przykład w walce ze śmiertelną dla setek tysięcy ludzi chorobą. W 2018 Polska złożyła 534 aplikacje patentowe, z czego 6% (ok. 32) dotyczyło produktów farmaceutycznych. Czy może być to indykator przydatności niektórych testów trudno ocenić. Z drugiej strony polskie uczelnie znajdują się dość nisko w rankingu światowym (2019 rok: Uniwersytet Warszawski - 394 miejsce, Uniwersytet Jagielloński - 411 miejsce), co spowodowane jest m.in. bardzo niską punktacją za ilość cytowań przypadających na wydział. W przypadku UW w 2019 roku - 6.8, UJ - 6.5. Dla porównania uniwersytet z pierwszej 10-tki otrzymał ocenę 98.6 (Standford University), a wybrany z pierwszej 200-tki - 14.5 (Universidad de Chile). Może to poddawać w wątpliwość jakość prowadzonych na polskich uczelniach badań, skoro polscy badacze są tak rzadko cytowani, a najlepsze polskie uczelnie przegrywały w rankingu na 2019 rok z uczelniami m.in. z Filipin, Indonezji, Indii, Brazylii, Kazachstanu, czy Białorusi.
DYLEMATY ETYCZNE
Nie możemy dziś zaprzeczyć, że dzięki testom na zwierzętach możliwy był postęp w pracach nad szczepionkami i lekami, eliminacja takich chorób jak polio, odra czy czarna ospa. Doświadczenia z udziałem kręgowców poprzedzały też naukę wielu umiejętności, takich jak chociażby transplantacja narządów i powstanie ratujących życie wynalazków, na przykład defibrylatora kardiologicznego. Modele zwierzęce umożliwiają przeprowadzenie ściśle kontrolowanych eksperymentów, w których można obserwować pracę całego systemu. Człowiek dzieli w różnym stopniu geny ze wszystkimi kręgowcami, więc niektóre zwierzęta mogą służyć jako model genotypiczny czy fenotypiczny ludzkich chorób. Czy usprawiedliwia to rutynowe wykorzystywanie zwierząt w laboratoriach?
Warto zwrócić uwagę, że stosowanie modeli zwierzęcych może nie przynieść pozytywnych rezultatów. Przykładem jest wiele lat badań prowadzonych na myszach nad stwardnieniem zanikowym bocznym lub badania prowadzone nad polio na rezusach (twierdzi się, że mogło opóźnić odkrycie właściwego leczenia nawet o 25 lat). Należy również pamiętać, że rezultaty licznych badań, które zakończyły się porażką, nie są publikowane. Nie możemy mieć zatem pewności jak silna jest korelacja między testami na zwierzętach, a sukcesami medycznymi. W 2006 roku przeprowadzono badanie, w którym wybrano 2000 najczęściej cytowanych artykułów odnoszących się do testów na zwierzętach. Wyselekcjonowano z nich badania, które były na tyle skuteczne, by zostać wykorzystane później do badań na ochotnikach. Okazało się, że tylko 37% badań jest powtarzanych z sukcesem w testach klinicznych. W innym badaniu wykazano, że 92% leków przetestowanych wcześniej na zwierzętach nie przechodzi do etapu badań na ludziach.
Historia odnotowała też pomyłki wprowadzania do obrotu leków, które pozytywnie przeszły próby na zwierzętach, a spowodowały fatalne skutki u ludzi (Diethylstilbesterol, Isuprel, Cioquinol). Modele zwierzęce są więc niepewnym źródłem wiedzy, ale jednocześnie umożliwiają naukowcom znaczące ograniczenie ryzyka związanego z wykonywaniem badań na ochotnikach. Oznacza to, że aby całkowicie wyeliminować testy prowadzone na zwierzętach, potrzebne będą wysokiej jakości i złożoności metody alternatywne.
Wyobraźmy tymczasem sobie, że zwierzęta podczas testów mogą być podtapiane, parzone, okaleczane, prowadzone badania mogą powodować u nich powstawanie wrzodów lub prowadzić do ataków serca. Niestety, zachodzą również sytuacje, w których z uwagi na założenia i cele prowadzonych badań nie da się podać zwierzętom środków przeciwbólowych czy usypiających. Wykazano również, że już samo przenoszenie, pobieranie krwi i z pozoru rutynowe czynności powodują u zwierząt stres, do którego rzadko się przyzwyczajają.
Jak zatem ocenić, czy dane badanie jest na tyle etycznie znaczące, by usprawiedliwić wykorzystanie zwierząt? Dla etyka nie jest istotne, czy testy prowadzone na zwierzętach są jedynie zgodne z obowiązującym prawem. Jeżeli etyk kieruje się racjonalnym namysłem i na przykład zasadą równego rozważenia interesów (jeden z rodzajów etyki utylitarystycznej), to podczas podejmowania decyzji będzie brać pod uwagę również takie aspekty, jak: bilans zysków płynących z danego doświadczenia względem strat, np. jaką liczbę zwierząt musimy poświęcić, by uzyskać wyniki danego badania i jakie to badanie ma szanse (w szerszym kontekście dostępnych aktualnie badań) na doprowadzenie do powstania skutecznego rozwiązania. Ważne jest ponadto prawidłowe określenie strat. Odczuwanie bólu jest podobne u wszystkich kręgowców, co oznacza, że pies czy kot wykorzystywany w testach odczuwa ból podobnie jak chociażby ludzki noworodek. Jeśli procedura jest dotkliwa, musimy zastanowić się, na ile cierpienie, które wywołujemy, może być zrównoważone przez korzyści płynące z doświadczenia. Mówiąc prościej, zastanówmy się czy potrzebujemy kolejnego syropu na kaszel o podobnym składzie? Czy musimy badać na szczurach dziedziczność skłonności do uzależnień i wpływu kokainy? Czy przemysłowa hodowla zwierząt (uznawana dziś za nieekologiczną) potrzebuje kolejnych pasz i odmian, które umożliwią intensyfikację produkcji i prowadzić będą do dalszego utrzymywania zwierząt w fatalnych warunkach?
Testy na zwierzętach, które powodują jakikolwiek ból, konieczność przetrzymywania w warunkach nienaturalnych dla danego gatunku (izolacja, deprywacja sensoryczna), dystres, a w najgorszym wypadku długotrwałe cierpienie, mogą być etycznie usprawiedliwione jedynie wtedy, jeżeli mogą prowadzić do odkryć znaczących dla ratowania ludzkiego lub zwierzęcego życia i zdrowia. Nie każda substancja, która ma zwiększyć jakość ludzkiego życia (np. nowy suplement diety, nowy składnik kosmetyków) oraz zysk danej firmy, jest warta tego, by poświęcać dla niej zwierzęta. Wielu chorobom, na które szukamy skutecznych lekarstw przy pomocy testów na zwierzętach, możemy dziś zapobiec zmianą nawyków: diety, rzuceniem palenia, nie sięganiem po narkotyki.
Testy na zwierzętach powinny być stosowane w wyjątkowych okolicznościach, być metodą alternatywną do powszechnie stosowanych metod opartych o programy komputerowe (w przyszłości sztuczną inteligencję), symulatory szlaków metabolicznych, in vitro, studia kliniczne i epidemiologicze. Prowadzone dziś testy powinny być znacząco ograniczone do tych koniecznych dla rozwoju niezbędnych leków i metod.
CZY KOMISJE ETYCZNE CHRONIĄ ZWIERZĘTA PRZED NADMIERNYM WYKORZYSTANIEM - WYNIKI KONTROLI NIK
W 2001 roku przeprowadzono bardzo ciekawe badanie, w którym wykazano, że podejmowane przez amerykańskie komisje do spraw doświadczeń na zwierzętach decyzje są niezbyt dalekie od przypadku. 79% badań prezentowanych w jednej komisji uzyskiwało zupełnie inne wyniki w drugiej. To trochę tak, jak decydować o czyimś losie rzutem monetą.
W 2017 roku, czyli już po mojej rezygnacji z pracy komisji, Narodowa Izba Kontroli opublikowała wyniki kontroli dotyczącej „Wykorzystania zwierząt w badaniach naukowych”. Wyniki były zaskakujące:
„Wdrożenie w maju 2015 r. dyrektywy unijnej dotyczącej zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych nie przyniosło – do czasu zakończenia kontroli w październiku 2016 r. – oczekiwanego wpływu na zwiększenie ich ochrony.”
W sprawozdaniu czytamy również:
„W przypadku Krajowej Komisji Etycznej stwierdzono między innymi, naruszenia prawa przy powoływaniu członków Lokalnych Komisji Etycznych, przypadki naruszania przepisów Kpa oraz niewłaściwe zarządzanie sytuacjami konfliktu interesów.”
Okazało się, że do komisji powoływano osoby, które zasiadały w nich już przez dwie kadencje lub osoby, które należały do organizacji, których cele statutowe nie spełniały wymogów prawnych. Zastanawiające jest również, że „Krajowa Komisja Etyczna, jako administrator danych osobowych w rozumieniu art. 7 pkt 4 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych dopuściła do likwidacji zbioru danych o nazwie „Kandydaci do komisji etycznych”, w tym kart zgłoszeń kandydatów do lokalnych komisji”.
Pojawił się również przypadek potwierdzający moje obawy odnośnie przygotowania członków do prac w komisjach:
„W przypadku lokalnych komisji etycznych stwierdzono jednostkowe przykłady nieznajomości zasad procedowania wniosków i wydawania zgód na przeprowadzenie doświadczeń, a także brak współpracy z powiatowymi lekarzami weterynarii.”
A na koniec najbardziej szokujące stwierdzenie:
„U powiatowych lekarzy weterynarii stwierdzono brak zgodności list podmiotów nadzorowanych z rejestrami prowadzonymi przez ministra właściwego do spraw nauki skutkujący wieloletnim pozostawieniem niektórych podmiotów bez kontroli, jak również przypadki niewłaściwej realizacji kontroli w jednostkach prowadzących badania oraz sprawdzanie wdrożenia tylko części nowych wymogów ustawowych.”
Wieloletnie pozostawanie podmiotów bez kontroli to kwestia niesamowicie szokująca, którą na ten moment pozostawię bez komentarza. NIK zauważył dużo więcej nieprawidłowości Krajowej Komisji Etycznej, wręcz: „Stwierdzono, iż nieprawidłowości formalne w rozstrzygnięciach spowodowane były nieznajomością stosownych przepisów”. Jak wiemy, nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania. Podsumowując słowami samej Narodowej Izby Kontroli:
„Przykład ten wskazuje, że nieprzygotowanie członków komisji do pełnienia swoich obowiązków umożliwia podmiotom nieprzestrzeganie ustalonych zasad postępowania badawczego, niosące zasadnicze ryzyko negatywnych skutków dla zwierząt będących obiektami eksperymentów”.
W jednym z ostatnio opublikowanych artykułów na temat testów na zwierzętach pojawia się fragment:
„- W Polsce mamy bardzo restrykcyjne regulacje prawne dotyczące badań naukowych na zwierzętach. Do ich przestrzegania powołana jest Krajowa Komisja Etyczna i wykonuje to zadanie bardzo dobrze...”
Moim zdaniem, dopóki NIK lub jakakolwiek inna instytucja nie przeprowadzi kolejnej kontroli, stwierdzenie to możemy poddać w wątpliwość.
CO MOŻEMY ZROBIĆ?
Musimy mieć dziś pewność, że komisje etyczne nie tylko naprawiły swoje błędy (przedstawione przez NIK w 2017 roku), ale ich członkowie znają aktualne przepisy oraz wykazują się zdolnością do racjonalnego namysłu etycznego, który jest niezbędny do ich egzekucji. Ten nie jest możliwy bez odpowiedniego kształcenia z zakresu obowiązujących przepisów i kompetencji etycznych. Dlatego tak niezmiernie ważny jest odpowiedni dobór kandydatów do Lokalnych Komisji Etycznych oraz jak największa jawność ich działań. Opinia publiczna i organizacje zajmujące się ochroną zwierząt powinny mieć lepszy dostęp do treści wniosków składanych do komisji, jak i uzasadnień decyzji podejmowanych przez komisje. Choć dziś nie wymaga tego prawo, niewątpliwie jest to standard etyczny, do którego warto dążyć.
Powinniśmy również wspierać takie projekty, jak Animal Study Registry - czyli budowanie centralnej bazy wiedzy na temat testów prowadzonych z udziałem zwierząt przez jednostki naukowe z całego świata. Jej powstanie w styczniu 2019 wiązało się z kryzysem powtarzalności badań i ma ona służyć wprowadzeniu większej transparentności wśród badaczy oraz ochronie interesów wykorzystywanych zwierząt.
W Polsce Fundacja Lex Nova jest pierwszym podmiotem, który zaczął prowadzić skuteczne odwołania od zgód wydawanych przez komisje etyczne. Fundacja wygrała wszystkie postępowania odwoławcze i zachęca dziś naukowców oraz przedstawicieli organizacji prozwierzęcych do kontaktu przed kolejnym naborem do komisji etycznych. Jest to niewielki, ale bardzo ważny krok w stronę większej kontroli badań laboratoryjnych z udziałem zwierząt, która jak wykazała kontrola NIK z 2017 roku, z pewnością przyda się w naszym kraju.
Żródła:
1) U. Zarosa, Status moralny zwierząt, PWN 2016 - tutaj znajdziecie rozdział na temat testów na zwierzętach i sporo wartościowych źródeł, z których korzystałam przy pisaniu tego artykułu.
2) EPO report: Large increase in the number of Polish patent applications in 2018
3) QS World Univeristy Ranking 2019
4) Zwierzęta wykorzystane w procedurach w 2018 r. z podziałem na dotkliwość procedur
5) Zwierzęta wykorzystane w procedurach w 2018 r. z podziałem na cele procedur
6) Animal Study Registry could improve data quality and reduce wasted lives
7) NIK, Wykorzystanie zwierząt w badaniach naukowych
2) EPO report: Large increase in the number of Polish patent applications in 2018
3) QS World Univeristy Ranking 2019
4) Zwierzęta wykorzystane w procedurach w 2018 r. z podziałem na dotkliwość procedur
5) Zwierzęta wykorzystane w procedurach w 2018 r. z podziałem na cele procedur
6) Animal Study Registry could improve data quality and reduce wasted lives
7) NIK, Wykorzystanie zwierząt w badaniach naukowych