Wiele wskazuje na to, że PiS rozstrzygnie tę kwestię w najbliższych tygodniach.
Kaczyński zapewne ma już dość coraz głośniejszego wypominania PiSowi zachłanności, pazerności i ogromnych apanaży finansowych dla swoich ludzi, zyskownej działki należącej do spółki Srebrna, kontrolowanej przez Kaczyńskiego i jego ludzi, czy gigantycznego majątku premiera Morawieckiego skrzętnie przez niego utajnionego.
Zapewne przykrycie tej finansowej, do tej pory niedostrzeganej twarzy „dobrej zmiany” dyskusją światopoglądową pozwoli, zdaniem prezesa, przywrócić PiSowi szlachetną twarz tzw. „obrońców życia”. Zwłaszcza, że dzięki temu jeszcze bardziej wzrośnie poparcie Kościoła. A pamiętajmy, wybory samorządowe za pasem i pomoc Kościoła może się bardzo przydać. Tym bardziej PiS musi pokazać, że jego deklaracje światopoglądowe to nie są czcze obietnice.
Poza tym, zbliżają się „święta antyaborcyjne” – Narodowy Dzień Życia (24 marca), który ma charakter państwowy oraz ustanowiony przez Kościół Dzień Świętości Życia (25 marca). Wcale się nie zdziwię, że gdy właśnie ten okres, a także nieuchronne wyciszenie wielkanocne, zostanie wykorzystany do spełnienia antyaborcyjnych obietnic prezesa i PiSu. I kobiety, nie po raz pierwszy zresztą, zostaną złożone w ofierze na ołtarzu antykobiecej polityki.
Wiele będzie zależało od samych kobiet i siły protestów. Nie mam jednak zbyt wielkich nadziei, że protesty, choćby i najbardziej widoczne, ustąpią przed kalkulacją polityczną, cynizmem, i całkowitą bezdusznością, wobec tragedii ludzkich, które staną się udziałem kobiet i ich rodzin, jeśli ta nieludzka ustawa zostanie przyjęta. Ale przecież skutki tej ustawy nie dotkną funkcjonariuszy pisowskich. Przy takiej kasie, którą bezwstydnie biorą, żony i córki poradzą sobie.