Z początkiem Majdanu mam bardzo osobiste wspomnienia, bo wypadł w moje urodziny. Od tego czasu minęły już prawie cztery miesiące, a w centrum Kijowa na Majdanie wciąż trwają akcje protestacyjne. Nikt, mimo nieustających spekulacji, nie wie, jak rozwinie się sytuacja na Ukrainie.
REKLAMA
Masowe protesty, które trwają od miesięcy, są fenomenem na skalę światową. Na kijowski plac każdego dnia przychodzą tysiące osób, co świadczy o ich niewyobrażalnej determinacji oraz fantastycznej organizacji. Majdanowcy walczą o demokratyczną i dobrze zorganizowaną Ukrainę bez korupcji, ale również o Ukrainę w Unii Europejskiej. Ich protesty mają zupełnie inny charakter od pomarańczowej rewolucji, która skupiała protestujących wokół kilku politycznych liderów. Majdan dziś to bezprecedensowy przykład demokracji oddolnej, która ma i miała realny wpływ na władzę, o czym boleśnie przekonał się prezydent Janukowycz. Na Majdanie są przedstawiciele różnych środowisk, których łączy jeden cel – głęboka demokratyczna zmiana państwa, bez której żadna prawdziwa reforma nie będzie możliwa.
Nie można jednak zaprzeczyć, że nie wszyscy Ukraińcy mają takie samo zdanie jak ci na Majdanie, co więcej różnice coraz bardziej się ujawniają. Tym trudniej, patrząc jedynie z zewnątrz, potępiać przeciwników Majdanu, skoro społeczeństwo, które opowiada się we własnej sprawie, jest tak bardzo podzielone. Widać to szczególnie na Krymie, gdzie rosyjska część mieszkańców otwarcie sprzyja przyłączeniu do Federacji Rosyjskiej, częściowo z własnej woli, częściowo pod wpływem licznych zabiegów propagandowych podejmowanych przez Rosję. Być może decydują tu kwestie typowo etniczne (większość mieszkańców Krymu to Rosjanie) lub zwykły pragmatyzm. Sytuacja gospodarcza Ukrainy jest tragiczna i z punktu widzenia zwykłych mieszkańców może mieć istotne znaczenie.
Niepokoi mnie fakt, że dyskusja nad przyszłością Ukrainy toczy się w trakcie trwania kampanii wyborczej do europarlamentu. Niestety stanowi to zachętę do tego, żeby ukraiński konflikt eskalować na arenie międzynarodowej, a w każdym razie go nie wygaszać. W związku z tym z dużą ostrożnością patrzę na deklaracje polityków ze wszystkich opcji w tej sprawie. Wielu z nich próbuje wykorzystać wydarzenia na Ukrainie do własnych celów politycznych i podejmuje pozorowane a nie faktyczne działania, które w obecnej sytuacji międzynarodowej są tak potrzebne Ukrainie. „Turystyka majdanowa” jest coraz mniej chętnie widziana przez Ukraińców.
Pozostaje pytanie, co takie potęgi jak Stany Zjednoczone czy Unia Europejska realnie zrobią w sprawie Ukrainy, bo bez rzeczywistego wsparcia ekonomicznego i politycznego Ukraina sama sobie nie poradzi. Same polityczne deklaracje nie wystarczą. Mam nadzieję, że przedstawiciele klasy politycznej mają poczucie odpowiedzialności za swoje słowa i czyny. Ukraina sama sobie nie poradzi.
