Począwszy od motocyklowej rodziny Ybardolaza, której śle wielkie ukłony, bo pomogli mi wrócić do formy po wycieńczającej Nevadzie, w której trochę się odwodniłam. Dziękuję Wam za wspólnie spędzone chwile i za to, że czułam się u Was jak w domu. Kolejnymi napotkanymi Aniołami okazali się Marc z Grace, którzy otworzyli swój dom przed zupełnie obcą dla nich dziewczyną z dalekiej Polski – dzięki Wam mogłam zasmakować Los Angeles. Wielkie ukłony należą się też Tony'emu, który spełnił jedno z moich marzeń i dzięki niemu mogłam odwiedzić dwa studia filmowe: Paramount i Fox i to w iście VIPowskim stylu.