Od kilku dni sytuacja w Strefie Gazy niebezpiecznie się zaostrza. W powietrzu wisi wojna. Wojna słonia z mrówką. Z jednej strony potężny Izrael, z drugiej biedny naród palestyński od lat walczący o swoje państwo. Świat przygląda się nie robiąc nic, chociaż rozwiązanie konfliktu między Izraelem a Palestyńczykami jest jedno: musi powstać jak najszybciej niepodległe państwo Palestyna, tak jak to było obiecane, gdy tuż po wojnie powstawał Izrael.
REKLAMA
Mało kto dzisiaj pamięta, jakie są przyczyny konfliktu na Bliskim Wschodzie, a przecież na podstawie rezolucji ONZ z 1947 miały powstać obok siebie dwa niepodległe państwa: Izrael i Palestyna.
Będąc dwa lata temu w Izraelu i Palestynie, jako członkini oficjalnej delegacji Miasta Łodzi, miałam możliwość poznać wspaniałych ludzi po obu stronach konfliktu. Jedni i drudzy mówili o konieczności zaprowadzenia pokoju i o chęci życia w dobrych relacjach z sąsiadami. A jednak nie sposób odnieść wrażenia, że to Palestyńczycy są w tej sprawie stroną słabszą. Każdy, kto chociaż raz znalazł sie na terenie Autonomii Palestyńskiej i widział warunki w jakich żyją tam ludzie wie o co mi chodzi.
Jednym z najbardziej zapalnych tematów w relacjach izraelsko-palestyńskich jest sprawa osadnictwa izraelskiego na terenach Autonomii Palestyńskiej, czyli na terenach, które mają wchodzić w skład niepodległego państwa palestyńskiego. Miałam okazję osobiście się przekonać jak władze izraelskie wchodzą w konflikt z ludnością palestyńską. Wyglądało to tak: w pewnej wiosce, której nazwy nie pamiętam, zwiedzałam miejscową szkołę. Była bardzo biedna, ale była i wszyscy byli z niej dumni.
Jednym z poważniejszych problemów, jakich doświadczali mieszkańcy tej wsi był brak wody. Powiedziano nam, że mieszkańcy mają ok. 5l na dzień (do picia, prania i mycia się razem licząc). Poznałam tam przedstawicielkę Polskiej Akcji Humanitarnej, która to organizacja zbudowała miejscowym zbiornik do zbierania deszczówki. Pozyskiwanie wody deszczowej jest wielką pomocą dla miejscowej ludności. W środku tej wioski było wzgórze, do którego wiodła kręta dróżka. Powiedziano nam, że pilnuje jej armia izraelska i Palestyńczykom nie wolno nawet zbliżyć sie do tej drogi. Na wzgórzu znajdowały sie piękne izraelskie domy, do których wodę dowoziły specjalne beczkowozy z Izraela. Miejscowi skarżyli się na to, że władze izraelskie wprowadziły im Konia Trojańskiego, a do jego obrony wysłali żołnierzy. Można sobie łatwo wyobrazić, jak bardzo konfliktogenne jest takie zachowanie. A przecież władze izraelskie nie chcą się wycofać z budowania osiedli na terenach palestyńskich. Wszędzie tam gdzie są ich mieszkańcy jest też armia do ich ochrony. Jaki może być stosunek miejscowej ludności do takich praktyk? Jak można mówić o kompromisie, jeśli Żydzi do dzisiaj nie oddali Palestyńczykom ziem, które zajęli.
Jeszcze innym tematem jest sprawa izraelskiej blokady Strefy Gazy. Uważana za siedzibę terrorystów Gaza od dawna odcięta jest od dostaw żywności i innych podstawowych towarów. A przecież tam mieszkają ludzie, potrzebują leków, jedzenia, wody. Potrzebują też wolności, ale ich głos nie przebija się przez izraelską blokadę. Nigdy nie popierałam przemocy, ale co mają robić biedni ludzie, którym odmawia sie prawa do wolności, do życia, do rozwoju? Czasem zastanawiam sie nad tym jak by to było, gdyby w 1945 r. Niemcy nie zostali pokonani. Czy Polacy poddaliby sie okupantowi? Czy kiedykolwiek dalibyśmy za wygraną? Znając zamiłowanie Polaków do wolności – raczej nie. Pewnie walczylibyśmy wszystkimi, możliwymi sposobami, być może tak, jak robią to Palestyńczycy.
Pisząc te słowa zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś może zarzucić mi antysemityzm, dlatego też wyprzedzając wszelkie podobne insynuacje oświadczam, że nic podobnego. Nie jestem antysemitką i wszelkie uprzedzenia są mi obce. Mam przyjaciół wśród ludzi różnych ras i narodowości. Szanuję odmienność religijną, kulturową i każdą inną.
Podziwiam i szanuję dorobek i ogromną mądrość narodu żydowskiego, który tułając sie po świecie przez tysiące lat zdołał zachować swoją tożsamość narodową. Jestem tylko bardzo krytyczna wobec polityki państwa Izrael jak też wobec obojętności światowej opinii publicznej, która nie potrafi wymusić na Izraelu zmiany postępowania. Jeżeli krytykujemy Rosję za jej mocarstwowe zachowania, jeżeli wytykamy palcem inne państwa, które są na bakier z demokracją, to miejmy odwagę zaapelować do rządu Izraela o to, aby zrewidował swoją politykę wobec Palestyńczyków. Wolna Palestyna – oto recepta na pokój. Potrzeba wielkiej mądrości, aby go zbudować. A przecież pokój to szansa na normalne życie dla wszystkich, a życie jest wartością największą.
