Ponad 3 dekady temu dokonała w Wielkiej Brytanii ekonomicznej rewolucji.
Objęła rządy w kraju, który od czasów wojny zajmował ostatnie miejsce w Zachodniej Europie pod względem wzrostu gospodarczego, kraju paraliżowanym nieustannymi strajkami, gnębionym przez inflację, z gospodarką zdominowaną przez państwo (tak!), z terroryzującymi polityków wszechmocnymi związkami zawodowymi. Kraju nazywanym wówczas "chorym czlowiekiem Europy".
Zaaplikowała kurację bolesną, ale skuteczną. Niezależnie od tego, jak dziś oceniamy neoliberalną politykę gospodarczą, wtedy była właściwą odpowiedzią na problemy Wielkiej Brytanii. Właściwą - ale niezwykle trudną do wprowadzenia. W powszechniej opinii o sukcesie Margaret Thatcher zadecydowały 2 czynniki: żelazna konsekwencja we wdrażaniu reform wbrew gigantycznemu oporowi - i determinacja, z jaką odpowiedziała na argentynskie zajęcie Falklandów (gdyby nie wygrana wbrew radom wojskowych wojna, straciłaby władzę przed doprowadzeniem do końca swoich reform).
Nie wiem, czy dziś Margaret Thatcher może być wzorem w zakresie recept, których potrzebuje gospodarka. Ale na pewno jest i będzie zawsze wzorem tego, że polityk który ma wizję i wie do czego dąży, powinien umieć pokonać wszystkie przeszkody i wytrwać wbrew wszelkim przeciwnościom. Bo tylko tak się zwycięża.