Przeczytałem dziś w gazecie, że w niedzielnych Derbach Śląska szansą Górnika może być przemęczenie Ruchu. Że rozegraliśmy w ciągu tygodnia 90 minut na Legii Warszawa i 120 minut z Wisłą w Krakowie, do tego dramatyczne karne. Że możemy być nie do końca zregenerowani, nie do końca przygotowani fizycznie. Cóż, jeżeli piłkarze z Zabrza będą naprawdę upatrywać w tym szansy, tym lepiej dla nas.
Co prawda można powiedzieć, że oba te mecze przegraliśmy, ale przecież druga z porażek była tak naprawdę dla nas zwycięska. Jesteśmy w finale Pucharu Polski, cieszymy się z tego tym bardziej, że w Kielcach będzie można zrewanżować się Legii.
Teraz przed nami kolejny mecz szczególny. Wyjątkowy. Kiedyś Wojciech Kuczok napisał, że mecze Ruchu z Górnikiem to „szpil nad szpilami”. Sam pamiętam niesamowitą atmosferę na wypełnionym po brzegi Stadionie Śląskim. Na trybunach tłum, 42 tysiące ludzi, ponoć było ich nawet więcej. Zupełnie jak na meczu Polska – Portugalia, a tu gramy my - „Niebiescy” - z Górnikiem. Nie żaden Deco, nie żaden Cristiano Ronaldo. Tamten mecz nie zawiódł, był pełen emocji a my wygraliśmy 3:2. Jestem dumny, że mogłem w nim grać i to wspomnienie będę przechowywał do końca życia.
Mówi się, że w meczach takich jak ten dominuje walka, agresja, brutalność. Oczywiście, zdarzały się bardzo ostre wejścia, czerwone kartki i poważniejsze kontuzje, ale zaraz, czyż to nie w Kielcach zobaczyliśmy w piątek 17 żółtych i 3 czerwone kartki? Dlatego nie przesadzajmy. Choć na pewno bardzo możliwe jest, że walka weźmie górę nad fajerwerkami technicznymi, zagraniami a la pięta Daniela Ljuboi. To będzie śląska, twarda piłka, pewnie z obu stron.
Zagramy u siebie na Cichej, przy komplecie kibiców. Niedawno w anormalnych warunkach wygraliśmy tam z Górnikiem 3:0. Wspaniały doping, specjalnie przygotowana oprawa, nasza świetna gra, mnóstwo pięknych akcji i efektowne bramki dla Ruchu. Tak wyglądał tamten mecz. Nie obrażę się, jeśli jutro będzie podobnie.
Nie wiem czy wyjdę w pierwszym składzie. Jeśli w pełni sił będzie Marek Zieńczuk, to pewnie na niego postawi trener Fornalik. Nie ukrywam, że marzy mi się gra od pierwszej minuty, w końcu jestem rodowitym Ślązakiem i wychowankiem klubu. Ale jeśli dane mi będzie usiąść na ławce, na nikogo się nie obrażę. Bo w Ruchu Chorzów najważniejsze jest dobro drużyny.
Porażka z Legią nas trochę utemperowała. Ale tylko trochę. „Ruch wraca do szeregu” - przeczytałem w prasie. Do szeregu? Bez przesady. Przecież 4 punkty to jeszcze nie przepaść. Korona Kielce ostatnio nie może zwyciężyć. Śląsk gra fatalne mecze na wiosnę, a i Legia może się jeszcze gdzieś potknąć.
Dlatego walczymy na obu frontach i wierzymy, wzorem pewnego muzyka, że „jeszcze będzie przepięknie”. Jeśli wygramy z Górnikiem, sytuacja zrobi się bardzo ciekawa.