Długo wzbraniałem się przed pisaniem o geście sopockiego restauratora, który na drzwiach restauracji napisał, że nie obsługuje Rosjan. Gest wydał mi się na tyle chamski i prymitywny, że nie domagał się komentarza, a jego entuzjastyczne poparcie przez Wojciecha Cejrowskiego definitywnie ostudziło mój zapł polemiczny. ...Bo przekonywanie, że bojkot jakiejś narodowości jest niedopuszczalny, a Wojciech Cejrowski - chamski i głupi, uważam za zajęcie poniżej moich publicystycznych ambicji.
Asumpt do rozważań na temat patriotycznej postawy restauratorów dała mi – zupełnie nieoczekiwanie - wizyta w jednaj z najlepszych warszawskich knajpek serwujących doskonałe steki i burgery, Ćwierćfunciaku. Składając zamówienie dostrzegłem na barze dowcipną karykaturę Putina, oraz zachętę, by na złość temu szkodliwemu satrapie poczęstować się jabłkami, których cała skrzynka wyłożona była nieopodal.
Karykatura stanowiła żart rysunkowy dotyczący domniemanego coming out'u Putina, który nie odnosił się wprawdzie do orientacji seksualnej, a raczej formacji intelektualno - ideologicznej. Żart rysunkowy, choć może nie sięga szczytów subtelności, nie jest przecież obraźliwy wobec Rosjan, Rosji, a nawet samego Putina jak człowieka. Wyśmiewa jedynie rolę, w jakiej chce on się światu prezentować.
Jedząc wraz synkiem miałem dość czasu, by się przyjrzeć reakcji gości Ćwierćfunciaka, którzy stojąc przy barze oglądali żart rysunkowy, i częstowali się jabłkami, do czego uprzejmie zachęcał właściciel lokalu. Za każdym razem kiedy wręczał jabłko - owoc trudu naszych sadowników i płodności naszej polskiej ziemi - wyrzekał sentencjonalnie: „Dziękuję w imieniu narodu!”
Widziałem, że klienci reagowali uśmiechem, niektórzy robili zdjęcia.
Jestem świadomy ewentualnego zarzutu, że żartobliwy gest restauratora nie jest reakcją adekwatną do gwałtów i morderstw popełnianych za inspiracją, i przy pomocy Putina. Ale czy rzeczywiście dowcip nie jest bronią lepszą, niż zapiekła nienawiść? Czy właściciel baru powinien - zamiast jabłek - rozdawać swym klientom butelki z benzyną informując jednocześnie, którędy najszybciej dojechać pod ambasadę rosyjską? Szczerze wątpię, i pozwolę sobie przypomnieć na marginesie, że nawet w obliczu rzeczywistej eksterminacji narodu polskiego podczas II WŚ, Armia Krajowa kolportowała satyryczne rysunki i karykatury ośmieszające Hitlera.
Pomysł Arka Bogacza, który wraz z żoną prowadzi bar Cwierćfunciak wydał mi się sympatyczny, dowcipny, i... skuteczny! Zamiast podsycać nienawiść - wyśmiewa zło, a przy okazji nakręca koniunkturę polskim sadownikom - bo liczna klientela, prócz zamawianych steków i burgerów, dostaje gratisowo jabłka (których schodzą całe skrzynki). Najbardziej zaś spodobała mi się deklaracja Arka Bogacza, że jeśli tylko do jego baru zawita jakiś Rosjanin, to dostanie nie jedno, ale całą siatkę jabłek!
Gorąco zachęcam pozostałych restauratorów, by mając do wyboru głupawy i chamski bojkot wobec Rosjan, albo miły i żartobliwy gest częstowania gości polskimi jabłkami – wybierali to drugie. Ćwierćfunciak na FB