Nowa dyrektor ds. komunikacji zaczyna od straszenia procesami. Zaiste, strategia dbania o dobre imię dokładnie taka sama, jak przy nowelizacji ustawy i IPN. Skutek propagandowy będzie taki sam.
Ja rozumiem, że można być zafascynowanym postawą żołnierzy niezłomnych, choć ja ich losy widzę jako bardziej złożone. Można rozumować w kategoriach konfliktu, groźby, oporu. Można rozmówców traktować z zasady jako przeciwników, by nie powiedzieć wrogów. I tak zachowują się politycy PiS, co przynosi im sukces wyborczy. Polityka wydaje się być krótkowzroczna, ale w polityce są bardzo różne priorytety, i bardzo różne formy ich osiągania. W biznesie jest troszkę inaczej...
Nie podważam kompetencji pani Bugały, bo nie mam ciekawości spotykać się z prawnikami Orlenu, ani z ludźmi od Zbigniewa Ziobry. Zamiast tego, jako człowiek od 25 lat związany z mediami, oraz absolwent MBA ośmielę się dać pani Bugale pewną radę. Otóż na ogół rzecznik prasowy zajmuje się zjednywaniem dziennikarzy, a nie straszeniem ich procesami. Tym bardziej, jeśli artykułowane zarzuty nie dotyczą reprezentowanego koncernu, a samej osoby rzecznika. PR miewa wiele twarzy, ale rzadko kiedy twarz rzecznika wykrzywia się w grymasie złości, groźby. Nawet rzecznik prasowy prokuratury stara się zazwyczaj przekonywać dziennikarzy do decyzji reprezentowanej instytucji, zamiast straszyć sankcjami.