Nie wiem na ile pożytecznym, ale idiotą czuję się w pełni! Idiotą, który choć szczerze sprzyja ruchowi feministycznemu, to czuje się przez feministki zwyczajnie dymany...
REKLAMA
Nie trzeba być Einsteinem czy Freudem, by znając choćby pobieżnie historię XX wieku odrzucać wszelkie formy dyskryminacji. To nie poprawność polityczna, ani nawet elementarna przyzwoitość karze potępiać jakikolwiek apartheid – to zwykła logika podpowiada, że wszelka niesprawiedliwość kończyć się może w sposób gwałtowny i bolesny dla sporej rzeszy obywateli (zarówno uciskających, jak i uciskanych).
Jeśli więc cenimy spokój i zdrowy rozsądek, sprzyjać winniśmy równouprawnieniu. Nie należy jednak dać się nabrać – tak jak swego czasu piszący te słowa – na definicję, wedle której „feminizm jest ideologią, kierunkiem politycznmy i ruchem społecznym związanym z równouprawnieniem kobiet” (podaję za Wikipedią). Feminizm bowiem jest, a przynajmniej bywa, ruchem ideologicznie sprzecznym z równouprawnieniem, o który pozornie walczy. Poczucie doznanych krzywd, czy rewolucyjny zapał, a może po prostu zwykły partykularyzm sprawia, że feministki nie walczą o żadne równouprawnienie, ale „o swoje”! A że korzystają z ochrony należnej ofiarom, dbaniu wyłącznie o swój interes nadają rangę walki o dobro całej ludzkości. W dodatku każdy wymierzony przez rozsierdzone działaczki cios poniżej pasa, każdy przejaw chamstwa i seksizmu z ich strony przyjmowany jest jako gest śmiały, dzielny, słuszny.
Jeśli więc cenimy spokój i zdrowy rozsądek, sprzyjać winniśmy równouprawnieniu. Nie należy jednak dać się nabrać – tak jak swego czasu piszący te słowa – na definicję, wedle której „feminizm jest ideologią, kierunkiem politycznmy i ruchem społecznym związanym z równouprawnieniem kobiet” (podaję za Wikipedią). Feminizm bowiem jest, a przynajmniej bywa, ruchem ideologicznie sprzecznym z równouprawnieniem, o który pozornie walczy. Poczucie doznanych krzywd, czy rewolucyjny zapał, a może po prostu zwykły partykularyzm sprawia, że feministki nie walczą o żadne równouprawnienie, ale „o swoje”! A że korzystają z ochrony należnej ofiarom, dbaniu wyłącznie o swój interes nadają rangę walki o dobro całej ludzkości. W dodatku każdy wymierzony przez rozsierdzone działaczki cios poniżej pasa, każdy przejaw chamstwa i seksizmu z ich strony przyjmowany jest jako gest śmiały, dzielny, słuszny.
Mocne przywiązanie do logiki dwuwartościowej każe mi dość konwencjonalnie pojmować równouprawnienie płci, to jest jako równe prawa dla obu płci. W istocie jednak, zdaniem feministek, logika dziejów wymaga, by mężczyźni mieli gorzej. Wolno, a nawet trzeba zdaniem feministek, popularyzować pogląd, że kobiety są inteligentniejsze, wrażliwsze, mocniejsze i lepsze - bo to właśnie przynieść ma równość. Zbytnio przypomina to komunistyczne pomysły na szczęście ludzkości, wedle których, żeby było sprawiedliwie, to musi być niesprawiedliwie. Zdaniem rewolucjonistów, skoro jedna klasa społeczna była uciskana, to należało tę silniejszą więzić, głodzić, a najlepiej skrócić o głowę – wtedy właśnie będzie sprawiedliwie.
Nie, nie obawiam się o swoje życie, nie czuję, by groził mi głód, więzienie czy (uchowaj Boże!) kastracja. Spotykam się jednak powszechnie z przejawami dyskryminacji które nie byłyby tak uciążliwe, gdyby nie nadawano im rangi wystąpień mądrych i sprawiedliwych. Zniósłbym głupawe komentarze jakichś idiotek, tak samo jak kobiety znosić muszą głupawe dowcipy o blondynkach, opowiadane przez kretynów. Ale zżymam się czytając deklaracje seksistowskie w mediach opiniotwórczych, tym bardziej, że z reguły nie nie napotykają one na na jakikolwiek opór, sprzeciw, komentarz.
Czytam w dodatku do Gazety Wyborczej (Wysokich Obcasach z 17 listopada br.) wywiad z panią prawnik, która odniosła sukces w międzynarodowej korporacji. Dziennikarka relacjonuje nam zdarzenie z życia zawodowego bohaterki, oraz jej przemyślenia:
(…) Wulgarny facet i spokojna, ale fantastycznie przygotowana kobieta. - Potrafiła wypunktować mu wszystkie błędy, a jak trzeba, to się ładnie uśmiechała. Dla wszystkich ten prawnik mężczyzna był prostakiem. Nawet jego klient go uspokajał. Wtedy zrozumiałam, że kobieta ma większą paletę możliwych zachowań. Miałam szczęście, że spotkałam doświadczone kobiety, które pokazały mi, jak można wykonywać ten zawód z sukcesem i nie zachowywać się jak mężczyzna – opowiada (...)
(…) Wulgarny facet i spokojna, ale fantastycznie przygotowana kobieta. - Potrafiła wypunktować mu wszystkie błędy, a jak trzeba, to się ładnie uśmiechała. Dla wszystkich ten prawnik mężczyzna był prostakiem. Nawet jego klient go uspokajał. Wtedy zrozumiałam, że kobieta ma większą paletę możliwych zachowań. Miałam szczęście, że spotkałam doświadczone kobiety, które pokazały mi, jak można wykonywać ten zawód z sukcesem i nie zachowywać się jak mężczyzna – opowiada (...)
Z usta pani prawnik nie padło sformułowania „zachowywać jak TEN mężczyzna” tylko po prostu „zachowywać się jak mężczyzna”. Chciałbym najuprzejmiej więc zapytać: co to znaczy zachowywać się jak mężczyzna? A zresztą po co pytać, przecież jasnym jest dla każdego, kto dany ustęp przeczytał, że znaczy to zachowywać się wulgarnie i chamsko.
Druga sprawa, to teza wyrażona wprost, że „ kobieta ma większą paletę możliwych zachowań”. Cóż to za głupi i seksistowski pogląd, że faceci skazani są na chamstwo i prymitywizm, a kobiety wprawdzie także dysponować mogą siłą, ale potrafią także być merytoryczne i opanowane, a na dobitkę „jak trzeba, to się ładnie uśmiechają”. Chciałbym poprzestać na stwierdzeniu, że to bzdura , bo ja też potrafię się ładnie uśmiechać. Ale to nie bzdura, to skandal. Taki tekst, wywiad z panią prawnik, przeprowadzony przez dziennikarkę dodatku do Gazety Wyborczej się ukazuje i nic? Pani prawnik autoryzująca tekst niczego zdrożnego się nie dopatrzyła? Nikt nie uważa, że opisanie wulgarności i chamstwa faceta, a potem skwitowanie „zachować się jak mężczyzna” jest uwłaczające dla połowy tego społeczeństwa? Choćby nawet przeważająca część tych mężczyzn miała głęboko w dupie co wypisują Wysokie Obcasy, to należałoby trzymać jakiś standard.
Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną, że mężczyzna prawnik opisuje jak to kobieta prawnik podczas negocjacji chichotała głupio, a potem się histerycznie rozpłakała – podczas gdy on spokojnie ją punktował i kulturalnie uśmiechał. Następnie ten prawnik w Gazecie Wyborczej napisałby „zrozumiałem wtedy, że jako mężczyzna mam więcej możliwości, i nie muszę się zachowywać jak kobieta”. Przecież wszyscy rozdarli by tego prawnika na szmaty, a presja społeczna zmusiłaby jego firmę do wyrzucenia go z pracy.
Wychodzi na to, że jeśli napiszemy, że faceci są lepsi od kobiet, to jesteśmy seksistą. Jeśli napiszemy, że kobiety są lepsze od facetów - jesteśmy za równouprawnieniem.
Druga sprawa, to teza wyrażona wprost, że „ kobieta ma większą paletę możliwych zachowań”. Cóż to za głupi i seksistowski pogląd, że faceci skazani są na chamstwo i prymitywizm, a kobiety wprawdzie także dysponować mogą siłą, ale potrafią także być merytoryczne i opanowane, a na dobitkę „jak trzeba, to się ładnie uśmiechają”. Chciałbym poprzestać na stwierdzeniu, że to bzdura , bo ja też potrafię się ładnie uśmiechać. Ale to nie bzdura, to skandal. Taki tekst, wywiad z panią prawnik, przeprowadzony przez dziennikarkę dodatku do Gazety Wyborczej się ukazuje i nic? Pani prawnik autoryzująca tekst niczego zdrożnego się nie dopatrzyła? Nikt nie uważa, że opisanie wulgarności i chamstwa faceta, a potem skwitowanie „zachować się jak mężczyzna” jest uwłaczające dla połowy tego społeczeństwa? Choćby nawet przeważająca część tych mężczyzn miała głęboko w dupie co wypisują Wysokie Obcasy, to należałoby trzymać jakiś standard.
Wyobraźmy sobie sytuację odwrotną, że mężczyzna prawnik opisuje jak to kobieta prawnik podczas negocjacji chichotała głupio, a potem się histerycznie rozpłakała – podczas gdy on spokojnie ją punktował i kulturalnie uśmiechał. Następnie ten prawnik w Gazecie Wyborczej napisałby „zrozumiałem wtedy, że jako mężczyzna mam więcej możliwości, i nie muszę się zachowywać jak kobieta”. Przecież wszyscy rozdarli by tego prawnika na szmaty, a presja społeczna zmusiłaby jego firmę do wyrzucenia go z pracy.
Wychodzi na to, że jeśli napiszemy, że faceci są lepsi od kobiet, to jesteśmy seksistą. Jeśli napiszemy, że kobiety są lepsze od facetów - jesteśmy za równouprawnieniem.
Inny przykład: pozwoliłem sobie ostatnio skomentować wpis na FB Anny Dryjańskiej. Wpis zawiadamiał o nowym kalendarzu Feminoteki, którego okładkę zdobiła grafika przedstawiająca kobietę dźwigającą na swych barkach mężczyznę i dziecko. Wyraziłem wątpliwość, czy aby nie stanowi to powielania stereotypów, ale mi Anna Dryjańska odpowiedziała, że to ilustracja badań naukowych, a nie stereotyp. Że zliczono czas poświęcany w gospodarstwach domowych na prace porządkowe przez kobiety i mężczyzn i wyciągnięto średnią. Pełen uznania dla tak pogłębionych badań naukowych wyraziłem obawę, że tak samo można malować plakaty, na których biały jest w garniturze, a czarnoskóry w pasiaku więziennym, bo wedle badań biali (przynajmniej w USA) mają częściej wykształcenie i dobrą pracę, a czarnoskórzy częściej siedzą w więzieniu. Odpowiedziała mi osobiście autorka kalendarza, że „stosuję specyficzną dialektykę”.
Jeśli powielamy stereotyp pracującego mężczyzny i kobiety, kury domowej – jesteśmy seksistą. Jeśli powielamy stereotyp krzywdy kobiety dźwigającej na swych barkach trutnia mężczyznę – jesteśmy bojownikiem o równouprawnienie posługującym się badaniami naukowymi.
Jeśli powielamy stereotyp pracującego mężczyzny i kobiety, kury domowej – jesteśmy seksistą. Jeśli powielamy stereotyp krzywdy kobiety dźwigającej na swych barkach trutnia mężczyznę – jesteśmy bojownikiem o równouprawnienie posługującym się badaniami naukowymi.
Czy mam szukać więcej przykładów? Ileż to razy słyszałem, czytałem, że kobiety są lepszymi szefami, bo rzekomo pojednawczo podchodzą do spierających się stron, albo że są lepszymi menedżerami, bo cechuje je empatia. Może bym w takie bzdury uwierzył, gdyby nie 20 lat doświadczenia pracy w mediach, podczas których poznałem sporo zimnych i wyrachowanych bab gotowych dla kariery wbić każdemu nóż w dupę i jeszcze zakręcić. Było takich wrednych babsztyli pewnie dokładnie tak samo dużo, jak wrednych facetów – nie liczyłem. Wiem tylko, że fakt depilowania okolic bikini nie sublimuje nikogo, nie wzmaga wrażliwości, nie pozbawia chamskiej zaciekłości.
Mam świadomość, że reagując nazbyt spontanicznie na przykłady chamskiego seksizmu i powielania stereotypów, „zachowałbym się jak mężczyzna” - przynajmniej wedle typologii pani prawnik z międzynarodowej kancelarii. Zamiast więc zachowywać się wulgarnie, uśmiechnę się ładnie (jak to tylko kobiety potrafią) i wyślę mail do redakcji Gazety Wyborczej z informacją o skandalicznie seksistowskich poglądach kolportowanych na łamach ich dodatku. Korespondencję tę skieruję do wiadomości pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. Jednocześnie postaram się dowiedzieć, czy kancelaria zatrudniająca panią prawnik zdaje sobie sprawę z wygłaszania przez nią poglądów skrajnie seksistowskich.
P.S. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wszyscy adresaci mych listów potraktują faceta skarżącego się na seksizm, jako śmiesznego kretyna i z pewnością sprawę zbagatelizują. Ale cóż, wszak dżentelmen zajmuje się wyłącznie przegranymi sprawami, a do tych - w dobie feminizmu - zaliczać trzeba równouprawnienie.
