John Godson werbalizuje obawy sporej części społeczeństwa, gdy mówi: „Dzisiaj mówimy o związkach partnerskich, jutro porozmawiamy o małżeństwach gejów, a potem o adopcji dzieci przez takie pary.” Jest to projekcja tak samo logiczna, jak ta łącząca nieodmiennie celibat, konkordat i pedofilię księży.
Bardzo lubię błyskotliwą, bałamutną nawet retorykę, ale najgwałtowniejszy sprzeciw budzi propaganda zainspirowana nazistowskimi chwytami w stylu „Żydzi roznoszą tyfus”. Godson oponuje przeciwko przyznaniu równych praw mniejszościom strasząc widmem „lobby homo”, które zapowiada pojawienie się „lobby pedofilskiego”. Budowanie takiej konstrukcji logicznej, w której homoseksualizm zapowiada pedofilię, jest tak samo obrzydliwe i głupie, jak dowodzenie bliskich powiązań pomiędzy czarnoskórymi i małpami. Nic się tu nie trzyma kupy, nic nie jest uzasadnione logicznie, ani moralnie. Jest tylko potwarz, chamstwo, głupota i ciemnota. Szczególnie obrzydliwe, gdy powtarzający nie jest tak głupi by w to wszystko wierzyć, ale dość podły, by tę wiarę u innych podsycać. Najwyraźniej Godson pozazdrościł łatwej sławy ekstremistom katolickim, których jad i żółć sprzedają się w mediach politycznych tak samo dobrze, jak krew, czy sperma w brukowcach.
Godson nie jest głupawym krzykaczem nieświadomym wagi słów, które wykrzykuje. To zawodowy kaznodzieja powołujący się co chwila na Biblię. Kalkuluje zatem cynicznie, ale mam nadzieję, że głupio. Mam nadzieję, że jego rachuby co do ciemnoty i chamstwa Polaków okażą się fałszywe, a prawdziwe jedynie przewidywania co do piekła... że naprawdę istnieje!