Michał Fal bardzo słusznie podjął ważki temat zakazów i nakazów, jakimi chcą uszczęśliwić świat politycy. Bardzo jednak niefortunnie zaczął swój tekst, bo od cytowania felietonu Magdaleny Środy poświęconemu zakazom administracyjnym wypływającym z moralności chrześcijańskich. Dlaczego to taki niefortunny początek, skoro prof. Środa ma w tej sprawie zupełną słuszność?
Swój felieton w GW prof. Środa zaczyna od zdania „Znacząca część naszych parlamentarzystów jest przekonana o zbawczo-naprawczej roli zakazów. Wierzą, że jak się czegoś zakaże (aborcji, handlu w niedzielę), to ludzie zostaną zbawieni, a świat stanie się lepszy...”. Dalej pisze: „Za tego rodzaju myśleniem stoi pewna wizja świata - taka oto mianowicie, że człowiek jest istotą słabą, narażoną na straszne pokusy i jeśli mu się tych pokus nie ograniczy, to będzie grzeszył i upadał.”
Jakże miło mi napisać, że zgadzam się z prof. Środą! Mnie samego irytuje w najwyższym stopniu traktowanie obywateli demokratycznego państwa, jak chłopów pańszczyźnianych. Politycy nie radzą sobie ze sprawnym zarządzaniem infrastrukturą, czy podatkami, a biorą się za regulowanie tego jak i kiedy mam spędzać czas wolny. Rzeczywiście, absurd! Tym boleśniejszy, że politycy swe zalecenia dotyczące ładu moralnego aplikują w formie zakazów i nakazów. Jest to emanacja ekonomskiej mentalności, wedle której władza ma kształtować, umoralniać i uwrażliwiać obywateli trzymając ich za mordę. Wypada się cieszyć, że grzechy przeciw moralności nie są karane chłostą, czy zakuwaniem w dyby.
Z najwyższym trudem powściągam entuzjazm płynący z solidarności z prof. Magdaleną Środą. Bo czy rzeczywiście prof. Środa jest przeciwniczką kształtowania odpowiednich postaw poprzez uchwalane przez polityków zakazy i nakazy? Zapytajmy ją o sprawę parytetów w parlamencie, w zarządach największych spółek, a dowiemy się, że arcyważna sprawa równości płci wymaga stosowania nakazów i zakazów administracyjnych. Debata publiczna, zwiększanie świadomości społecznej i uwrażliwianie na kwestie równouprawnienia najlepiej zrealizuje się poprzez odgórny nakaz: 50/50. W wypadku postulatów feministek, prof. Środa uważa, że najlepszy jest przymus!
Poza kwestiami wymagającymi oczywistej jednoznaczności, jak w przypadku kodeksu drogowego, buntuję się przeciwko nadużywanym w życiu publicznym zakazom i nakazom. Dalece bardziej szanuję i cenię próby edukowania, czy przekonywania współobywateli. Jednak sam rad byłbym wprowadzić do naszego życia jeden bardzo kategoryczny zakaz, a mianowicie zakaz obłudy.