Odkąd pamiętam spotkania rodzinne, spór o zwrot majątków był niezwykle żywy. I Choć wszyscy kiedyś coś tam potracili, to nie wszyscy uważali, że trzeba teraz tych majątków się domagać.
REKLAMA
Podstawową linią podziału w mojej rodzinie, była data utraty majątku. Byli tacy, którym majątek odebrała władza ludowa, byli tacy, których wyrzucili Niemcy. Najsilniejszą jednak „partią” byli ci, których przodkowie majątki potracili na skutek uczestnictwa w Powstaniu Styczniowym. Mój dziadek, potomek powstańca styczniowego dorastał w Smoleńsku, a do Polski przyjechał dopiero w 1918. Sfałszował metrykę (miał 16 lat) by zaciągnąć się do ułanów i bić w wojnie polsko-bolszewickiej. Jak wiemy, na szczęście wygrał. Wygrał i zaczął od... dzierżawy nie swojego majątku. Do głowy nikomu nie przyszło, żeby upominać się o majątek zagrabiony jego dziadowi za udział w Powstaniu. Policzmy szybko: od Powstania minęło wtedy mniej lat, niż teraz mija od końca II Wojny Światowej. Żyli jeszcze Powstańcy, a staraniem Piłsudskiego oddano im należną cześć. Były więc powody jak najbardziej moralnie zasadne, by oddać im (tudzież ich spadkobiercom) własność utraconą za przelewanie krwi za ojczyznę. Nie uczyniono tego jednak, bo budowała się Polska – biedna, z trudem wywalczona.
Przykład rodziny mojego dziadka irytował silnie rodzinę babci, jego żony. Oni to bowiem przez całe zabory siedzieli cicho, w powstaniach udziału nie brali, a jedynie „próżniaczyli się na swoich ośmiuset hektarach, psując okoliczne dziewki” (to jeden z argumentów obozu rodziny dziadka). Tym nie odebrano ziemi za walkę o Polskę, podchodzili więc do kwestii majątkowych bardziej na chłodno – po ekonomsku.
Mógłbym tak bez końca opisywać rodzinne historie - najchętniej te o dziadku ułanie. Zatrzymam się jednak na kwestii szerszej, nie dotyczącej jedynie mojej rodziny. Dlaczego mianowicie II Rzeczpospolita nie oddawała majątków odebranych za udział w Powstaniu Styczniowym jego żołnierzom, a III Rzeczpospolita miała by oddawać wszystkim jak leci dawnym właścicielom?
Miło byłoby oczywiście chapnąć te 800 ha po próżniaczej rodzinie mej babci, ale noblesse oblige. ...A poza tym, jak śpiewał Okudżawa: „Co było - nie wróci, i szaty rozdzierać by próżno. Cóż, każda epoka ma własny porządek i ład...”
