REKLAMA
„Jezus tchnął na uczniów i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.” / J 20, 22-23/
Jak sobie poradzić z grzechami? Najpierw trzeba się ich nauczyć na pamięć, by przed pierwszą spowiedzią wyrecytować je przed rodzicami, katechetką, a potem przed ukrytym za kratką konfesjonału księdzem. Nie piszę teraz o prawdziwych grzechach, ale o takich kategoriach, które potem pomagają nie pogubić się w świecie dobra i zła. Nie zabiłem, nie ukradłem, nie zdradziłem żony, więcej nie pamiętam. Kto myśli, że to wierszyk napisany przez prześmiewcę, ten niech się spyta znajomego księdza, kiedy ostatni raz słyszał dokładnie takie wyznanie grzechów. Ale świat grzechów jest światem jak najbardziej realnym i zupełnie nie śmiesznym, choć z boku mogłoby się wydawać inaczej. Zwłaszcza w kraju, „gdzie winą jest dużą popsować gniazdo na gruszy bocianie”. Dzieci spowiadają się więc z bazgrania w zeszycie i pociągania kota za ogon. Młodzież spowiada się z popalania trawki i wulgarnych esemesów. Kibole spowiadają się z tego, że ostatnio nie chodzili do kościoła, a księża nie spowiadają się z prania brudnych pieniędzy, bo uważają że sam zbożny cel uświęca środki, zwłaszcza te finansowe. Poczytaj opasłe penitencjały sprzed wieków, a zobaczysz, jak w historii ważono grzechy, mierzono pokutę i dzielono włos na cztery, niczym przedwojenne zapałki. Spojrzyj na krzyże pokutne wykute w litym kamieniu i kościoły ufundowane na zadośćuczynienie za winy szlachcica - hulaki. Poczytaj o grzechach, które niczym dziedzictwo przekazywano garbem z pokolenia na pokolenie. Posłuchaj opowieści o winach, które prześladują bogu ducha winnych wnuków i prawnuków, którzy zasłużyli sobie na ostracyzm, a nawet publiczną infamię tym, że noszą nazwisko wspólne ze znanym zbrodniarzem.
Znajoma zakonnica powtarzała jak mantrę słowa – co w świecie śmiechem, to w zakonie grzechem. Jedni więc wstydzą się nieskromnego spojrzenia, inni zarabiają na chleb powszedni zaglądając osobom publicznym pod kiecki. Jedni na każdym kroku przepraszają za słowo nieopatrznie wypowiedziane przed laty, inni nie potrafią bez mięsistej frazy wypowiedzieć się na żaden temat. Jedni rozpoznają mordercę po obfitej grzywce zasłaniającej „bruzdę dotykową”, inni podkładają bombę w metrze, by sobie tym samym zaskarbić szczęście wieczne. Kto chodzi po ziemi, ten - świadom czy nie - stąpa po polu minowym. I tu grzech, i tu pokusa, tu nieczystość rytualna, a tu skaza. To przestępstwo, to wykroczenie, to uchybienie, to znów obraza. Przemów - źle, milcz - jeszcze gorzej. Opowiedz się po jednej stronie, obsmarują cię bez litości, opowiedz się po przeciwnej, nie zostawią na tobie suchej nitki. Każdy krok, każde słowo, ba - myśl każda, pragnienie i wrażenie może być ci jutro, albo i dziś jeszcze, powodem wyrzutów sumienia albo oskarżenia ze strony innych.
Żydzi mają taki dzień w roku, nazywa się Jom Kippur, w którym można owocniej niż w inne dni oczekiwać od Boga miłosierdzia i przebaczenia grzechów, ale tylko tych popełnionych przez grzeszników wobec Boga. Z grzechami popełnionymi przeciw bliźnim trzeba kroki skierować w stronę bliźniego, a nie do synagogi. Oddaj - coś ukradł, odwołaj fałszywe zeznanie, otrzyj łzę, którąś wycisnął, odbuduj most spalony. A co zrobić, gdy ten grzech cyklopowym kamieniem toczy się po wzgórzach, dolinach? Co, jeśli krzywda wyrządzona stała się jak śmierć nieodwracalna i przepaść nie do zasypania? Co, jeśli nie tylko sił i możliwości naprawienia wyrządzonej krzywdy, ale ani odwagi, ani pokory, ani nawet zwyczajnej uczciwości brakuje, by taki krok ku bliźnim uczynić?
Jezus swoich uczniów wyposaża pomocą z wysoka. Daje nam Swego Ducha, byśmy krzywdy nam wyrządzone potrafili przebaczać, a za krzywdy przez nas uczynione mieli siły, wytrwałość i męstwo, by prosić skrzywdzonych o przebaczenie. Wierzę, że ów czyściec, o którym wspomina katolicka eschatologia, to szansa na dokonanie pojednania, na które czasu i wiary zabrakło za życia. Którym grzechy zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale pamiętajcie o zasadzie wzajemności. No bo jak tu, czy tam, prosić o przebaczenie, samemu serce zamykając dla kołaczących?
