Wczoraj wieczorem dane mi było uczestniczyć w Eucharystii w kaplicy Stadionu Narodowego w Warszawie w 30 rocznicę pamiętnej Mszy sprawowanej na tym stadionie przez papieża Jana Pawła II. Niby miejsce to samo, ale już zupełnie inne. Niby uczestnicy tego wydarzenia wspominający tamte chwile ci sami, ale atmosfera zupełnie nie tamta. Jak wspomniał przewodniczący celebrze Abp. Henryk Hoser, zgromadziło się wtedy na Stadionie Dziesięciolecia ponad 100 tysięcy wiernych, a wokoło było tych wiernych blisko milion. Tym razem na białych krzesełkach kaplicy zasiadło około 150 osób, i to licząc razem z obsługą i dziennikarzami. Trochę to skromna odpowiedź na przeczytane we wszystkich parafiach naszej diecezji zaproszenie Księdza Biskupa. „Zapraszam was, drodzy Diecezjanie, na Stadion Narodowy, na wspólne dziękczynienie za odzyskaną wolność” napisał w liście do nas nasz Biskup.
Dlaczego było nas tak małe grono? Może niektórych zmroził dopisek do zaproszenia uczyniony przez księdza kanclerza Wojciecha Lipkę. Ksiądz kanclerz wzywał, by ze względów bezpieczeństwa zgłaszać zamiar uczestnictwa w tej mszy świętej na jego adres. Uczyniłem to natychmiast i niebawem otrzymałem odpowiedź, że za ołtarzem zabraknie dla mnie miejsca i bym modlił się wraz z ludem. Tak też uczyniłem. Chyba jednak niczyje bezpieczeństwo nie było zagrożone. Poza pięcioma księżmi celebrującymi Eucharystię i czterema księżmi - pracownikami naszej kurii obecnymi w kaplicy, byłem jedynym księdzem (sic!) spośród ponad sześciuset księży pracujących i przebywających na terenie naszej diecezji, który pojawił się w kaplicy stadionowej na zaproszenie naszego Biskupa.
Taka szkoda. Przecież tamto wydarzenie sprzed trzydziestu lat słusznie Ksiądz Biskup nazwał niezwykłym i znaczącym. Czyżbyśmy już zapomnieli. A może przyzwyczailiśmy się do tego, o czym wtedy, spośród zgromadzonych na stadionie i wokół niego, marzyli tylko nieliczni. A może to znak naszej apostolskiej nieskuteczności. A może odpowiedzieli wierni na ten apel, jak kiedyś świętemu Pawłowi na Aeropagu. Pójdziemy na stadion, ale innym razem. Może na mecz, może na koncert, a może na inne show.