Kilka dni temu dotarła do mnie smutna wiadomość. Zaraz po operacji zmarła bliska mi osoba. Młoda kobieta, ale świadoma czyhającego na nią od dawna śmiertelnego niebezpieczeństwa. Gdy ją wieziono na blok operacyjny, poprosiła idącą obok matkę, żebym to ja, „jeśli coś się stanie”, odprawił jej mszę pogrzebową. Stało się.
proboszcz parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy
Gdy wszedłem do kościoła, w którym stała już trumna i zebrali się przyjaciele i rodzina zmarłej, miły ksiądz powiedział mi krótko – ksiądz nie poprowadzi tej mszy ani nie wygłosi homilii. - Dlaczego - spytałem szczerze zdziwiony. - Bo takie dostaliśmy wytyczne. - Ale przecież ja nie zostałem obłożony żadnymi karami. Przecież w waszym kościele już nie raz asystowałem przy ślubach i odprowadzałem zmarłych. - Być może – powiedział równie spokojnym głosem ksiądz - ale dostałem takie wytyczne i to ja będę przewodniczył, i wygłoszę homilię
W tych dniach przypada kolejna rocznica śmierci mojej mamy. Jak co roku pojechałem do rodzinnej parafii, by odprawić mszę za mamę. I tu miły ksiądz z Ukrainy powiedział jasno i wyraziście – to ja będę przewodniczył. Trudno, niech tak będzie. Już wyciągnąłem okulary, by przeczytać Ewangelię wyznaczoną na ten dzień, a oto drugi ubiegł mnie i stanął przy pulpicie tuż przede mną, i to on czytał Dobrą Nowinę. Czyżby i oni otrzymali podobne wytyczne?
Moi parafianie polubili rozmowy z księdzem administratorem. Stawiają mu sporo różnych pytań, a ksiądz Grzegorz cierpliwie stara się udzielać odpowiedzi. - Czy ksiądz Wojciech może być na naszym ślubie? – Zgodziłbym się na ślub z udziałem księdza Wojciecha, ale taki ślub byłby niestety nieważny. Ciekawe gdzie ksiądz administrator to wyczytał, czyżby w tajemniczych wytycznych? - A jak ja sama umrę albo będę chciała, żeby mojego starego pochował ksiądz Wojciech? - To jeśli tak będzie zapisane w waszym testamencie, to zgoda. A jeśli nie, to przykro mi, ale nie. Znów te wytyczne?
W dekrecie o odsunięciu z urzędu proboszcza mój biskup zapisał łaskawie frazę: „Jestem gotów mianować księdza rezydentem [księdzem wspierającym pracę duszpasterską w jakiejś parafii], o ile znajdzie ksiądz chętnego proboszcza”. Jeśli w ślad za tym zdaniem rozesłano do proboszczów wspomniane wytyczne, to ciekawe, czego jeszcze oczekują władze diecezji od posłusznych sobie księży?
To nie pierwsza przykrość, jakiej doznaję ze strony księży w mojej diecezji. Przywykłem. Tym większą czuję wdzięczność dla tych, którzy nie bacząc na wytyczne i atmosferę, i oczekiwania władz, potrafią zadzwonić, odwiedzić, proponują wsparcie. Nieliczni, ale prawdziwi przyjaciele.