Euro 2012 jest wielkim sukcesem organizacyjnym. Pod względem atrakcyjności rozgrywanych spotkań dorównuje mu bodaj tylko Euro 2000. A wynik sportowy polskiej drużyny… gdy będąc gospodarzem nie wygrywa się ani jednego meczu w grupie, to trudno mówić o sukcesie.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Wylosowaliśmy obiektywnie najsłabszą grupę. Los nie zmusił nas do gry z naszymi piłkarskimi „prześladowcami” (Anglia, Holandia itp.). Polscy piłkarze w zakończonym sezonie po raz pierwszy od lat byli pierwszoplanowymi postaciami świetnych klubów zagranicznych. Naszych liderów omijały kontuzje. Trudno więc mówić o napompowanym balonie. Przesłanki sportowego sukcesu były realne.
Trudno więc śpiewać „Polacy, nic się nie stało”. Ale za brak sportowego sukcesu nie obwiniam piłkarzy. Dali z siebie wszystko. Serca do gry odmówić im nie sposób. Sam jednak dobrze wiem, że w sporcie bywa i tak, iż serce chce a organizm nie pozwala…
Nie chcę odbierać chleba dziennikarzom sportowym, niech oni analizują przygotowania naszej reprezentacji, dobór taktyki, selekcję zawodników, zmiany podczas spotkań itp. Ważne jest to aby nowy selekcjoner dokonał podobnej analizy i wyciągnął wnioski z popełnionych błędów.
Euro się nie skończyło. Przed nami wiele pasjonujących spotkań. Wielkie emocje dopiero przed nami.