Bartosz Arłukowicz idzie w ślad Zbigniewa Ziobry i Mariusza Kamińskiego. Gwiazdę szeryfa przypiął sobie kosztem prof. Jerzego Szaflika i 50 tys. osób, którym profesor uratował wzrok.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Najpierw dymisje, potem informacja, że profesorem zajmuje się CBA. Zabrakło tylko kajdanek i konferencji ministra ze zdaniem, że „nikt przez tego pana wzroku pozbawiony nie będzie”.
Po kilku dniach CBA uznała, że nic tu po nich i sprawę Szaflika przekazało prokuraturze. O korupcji bowiem nie ma mowy. Jeśli miały miejsce proceduralne niedopatrzenia, to należy pamiętać, że prof. Szaflik kierował się dobrem pacjenta a nie własnym interesem.
Zgadzam się z opiniami, że prof. Szaflik padł zapewne ofiarą koteryjnych rozgrywek niszczących polskie życie publiczne w różnych dziedzinach. Także w medycynie. Szkoda. Jest bowiem jednym z najwybitniejszych polskich lekarzy. Tego nie musi udowadniać. Podobnie jestem przekonany o jego uczciwości.
Jeśli coś zawiodło w tej sprawie to nieprzejrzyste procedury. Za nie odpowiada minister Arłukowicz.