Unia Europejska otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla w ostatniej chwili. Wiele wskazuje na to, że za kilka lat stanie się instytucją o znaczeniu porównywalnym do Rady Europy – nobliwą, pożyteczną, ale znajdującą się na uboczu wielkiej polityki.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Na najbliższym szczycie Rady Europejskiej ma zostać poczyniony pierwszy krok w stronę stworzenia „Unii w Unii”. Tą właściwą Unią ma stać się strefa Euro. Jej integracja będzie się pogłębiać, gdyż wymaga tego ratowanie wspólnej waluty. Jest tylko kwestią czasu, kiedy zaczną powstawać instytucję obejmujące tylko nową, węższą Unię – przede wszystkim odrębne zgromadzenie parlamentarne i organ władzy wykonawczej.
Za kilka dni będziemy obchodzić 10-lecie szczytu w Kopenhadze, podczas którego premier Leszek Miller zakończył nasze negocjacje akcesyjne. Owszem Miller Polskę do Unii wprowadził, wiele wskazuje jednak będziemy potrzebować godnego następcy, który Polskę do nowej, węższej Unii wprowadzi po raz drugi.
W jaki sposób? Po prostu poprzez wejście do strefy euro. Miller wejście do Unii Europejskiej uznał absolutny priorytet swojego rządu. Zapłacił za to bardzo wysoką cenę. Jego następca musi podjąć podobną decyzję w kwestii członkostwa Polski w strefie euro.
Czy będzie to Donald Tusk? Wątpliwe. Wystarczyło kilka sondaży wskazujących, że Polacy są sceptyczni wobec euro, aby przyjęcie euro stało się dla rządu sprawą tabu…
Niestety nikt w Brukseli nie będzie oglądał się na sondażowe rozterki Donalda Tuska i jego PR-owców.