Dzisiaj świętujemy rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. Tamta ustawa zasadnicza nie zdążyła sprawdzić się w realnym funkcjonowaniu państwa. Obecna Konstytucja zdała egzamin, co nie znaczy, że posiada kilka poważnych wad, które należy usunąć. Szanując dorobek ojców Konstytucji nie powinniśmy bać się myślenia o korekcie ich dzieła.

REKLAMA
Główny problem polskiej Konstytucji to rozbicie władzy wykonawczej. Co innego trójpodział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Co innego silna władza wykonawcza. A ta, aby być silna musi być spójna. W Polsce jest ona rozbita na rząd i prezydenta wybieranego w powszechnych wyborach. Czas skończyć z tą dwugłową egzekutywą! Władza wykonawcza powinna zostać – jak w większości państw europejskich – skupiona w rękach szefa rządu. Prezydent – wybierany przez Zgromadzenie Narodowe – powinien pełnić funkcje reprezentacyjne.
Oczywiście w takiej sytuacji głowa państwa powinna zostać pozbawiona instytucji silnego prezydenckiego weta. Ten hamulec był instrumentem pożytecznym, ale czy jest nadal? Czasy się zmieniły. Rządy postępują roztropniej.
Po 16 latach funkcjonowania Konstytucji wiemy, że Senat jest instytucją kosztowną i zbyteczną. Druga izba ma sens w przypadku państw federalnych, gdy jest reprezentacją regionów. Polska jest państwem unitarnym. Sam Senat jest zaś tylko reliktem kontraktu politycznego Okrągłego Stołu. Kontraktu mądrego i potrzebnego, ale należącego już do historii. Również do historii powinien przejść polski Senat.
Wzmocnić należy natomiast pozycję obywateli. Podobają mi się propozycje, ażeby referendum było wiążące już przy 30-procentowej frekwencji. To zmobilizowałoby wszystkich to bardziej aktywnego przekonywania obywateli do swoich racji. Także postulat, że po zebraniu np. 2 milionów podpisów referendum powinno być obowiązkowe jest wart rozważenia.
Po 16 lat funkcjonowania Konstytucji nadszedł czas na stworzenie trwałych fundamentów silnej władzy państwowej. I zapewnienie obywatelom silnej pozycji w relacjach z tą władzą. To dobry przepis na sprawne państwo wsłuchujące się w głos obywateli.