Odbywające się w Polsce od kilkunastu lat pikniki naukowe przekonują Polaków, że każdy może być naukowcem. Proste eksperymenty pokazują, że fizyka czy chemia są nie takie straszne jak pamiętamy je ze szkoły. Osiągnięcia organizatorów pikników naukowych bledną jednak przy zasługach ekspertów Macierewicza. To grono udowodniło, że każdy może badać wypadki lotnicze!
REKLAMA
Np. jedząc śniadanie. Jeśli komuś pękła parówka, to jest to bezbłędny dowód na to, że Tupolew został rozerwany od środka eksplozją.
Nawet pijąc piwo Tyskie przyczyniamy się do rozwoju nauki. Oczywiście pod warunkiem, że jest to piwo w puszcze, a puszkę na koniec rozerwiemy. To skądinąd jest dosyć niebezpiecznym eksperymentem naukowym, ale kto mówił, że nauka nie wymaga poświęceń! Nie zapominajmy, że badamy katastrofę prezydenckiego Tupolewa.
Znacznie bezpieczniejsze eksperymenty można dokonywać przy pomocy puszek po Red Bullu. Jest to nie tylko wkład w wyjaśnienie smoleńskiej zagadki, ale również działanie proekologiczne.
Są oczywiście eksperymenty wykraczające poza zawartość przeciętnej polskiej lodówki. Np. taki „sztuczny smog”, który wyparł niespodziewanie „sztuczną mgłę”. Tego w domu lepiej nie próbować.
W końcu od czegoś są ci prawdziwi naukowcy.
