Od wielu lat wypowiadam się niezmiennie przeciwko mieszaniu sportu i polityki. Traci na tym zawsze sport. Dlatego do głosów wzywających do bojkotu igrzysk w Soczi podchodziłem z dystansem.
REKLAMA
Teraz mamy nową sytuację. Ataki islamskich terrorystów w Wołgogradzie były atakami w ideę olimpijską. Dlatego jest wskazane, ażeby jak najwięcej przywódców zjawiło się w Soczi. Chodzi o pokazanie solidarności z narodem rosyjskim zaatakowanym przez terrorystów.
Można szanować Putina, można go nie cierpieć. Niezależnie jednak od naszych uczuć wobec rosyjskiego przywódcy w konfrontacji z islamskim terroryzmem jesteśmy po tej samej stronie barykady. W Wołgogradzie zaatakowali ludzie, którzy chcą Kaukaz cofnąć do średniowiecza i zbudować rządy oparte na szariacie. Jakiekolwiek głosy wyrozumiałości wobec nich są w mojej ocenie niedopuszczalne.
Mam nadzieję, że niezależnie od obecności prezydenta, czy premiera, polscy sportowcy w Soczi przyniosą nam wiele radości. Tego chciałbym życzyć w Nowym Roku wszystkim kibicom. A tym, którzy nie podzielają sportowych uniesień, po prostu: spełnieni marzeń!
