Wielokrotnie broniłem kibiców i władze Legii. Po ostatnim meczu z Jagiellonią Białystok bronić jest ich trudniej. Doszło do zajść skandalicznych i niedopuszczalnych na nowoczesnym stadionie w centrum Europy. Uważam jednak, że ten mecz może być na Legii przełomem.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Zadymę przeciwko kibicom Jagiellonii zorganizowała niewielka grupka pseudokibiców. Było to wydarzenie nieakceptowalne. I nie jest to tylko moje odczucie. Jest ono nieakceptowalne także dla większości kibiców Legii. Rozmawiałem z wieloma kibicami, którzy jednoznacznie wypowiadali się o bezmyślnej zadymie. Ale lektura forów internetowych pokazuje, że także wielu co bardziej zagorzałych fanów, czy wręcz fanatyków, uważa że takie działania szkodzą klubowi.
Legia jest w punkcie zwrotnym. Do tej pory obowiązywało hasło kibicowskiej jedności. Kibice bronili każdego zachowania, nawet jeśli szkodziło ono klubowi. Zawsze tłumaczyli, że tak naprawdę szkodzą właścicielowi, którego nie darzyli ciepłymi uczuciami. Dzisiaj jest nowy właściciel. Akceptowany przez większość kibiców. Prezes Bogusław Leśnodorski stoi przed szansą na oddzielenie na Legii zwykłych bandytów od prawdziwych kibiców.
Wojewoda, policja i miejscy radni powinni mu w tym pomóc. Leśnodorski na pewno nie będzie chciał działać na szkodę klubu, którego jest współwłaścicielem. Dzisiaj łatwo jest zdobyć punkty na krytykowaniu Legii. Z tej krytyki nic jednak nie wynika, nie rozwiązuje żadnego problemu. Nowym właścicielom Legii trzeba pomóc. W obecnej sytuacji przyszedł czas na mądre i skoordynowane działania. Wszyscy powinni grać w jednej drużynie.