Idol polskiej prawicy Victor Orban kolejny raz zawiódł swoich wyznawców. Nie wyraża większego zainteresowania konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Emocje polskiej prawicy są mu najwyraźniej obce.
Rocznik 1974. Poseł do Parlamentu Europejskiego, Przewodniczący SLD w latach 2005-2008, Przewodniczący Klubu Poselskiego Lewicy w latach 2007-2009, Wicemarszałek Sejmu V kadencji, Minister Rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki
Orban najpierw podpisał kontrakt na budowę elektrowni atomowej z Putinem. Teraz stwierdził, że Węgry „nie są stroną konfliktu” ukraińsko-rosyjskiego. Orbana nie interesuje żadne misjonarstwo na wschodzie. Jedyne czym wyraził zainteresowanie to położenie mniejszości węgierskiej na Ukrainie (Ruś Zakarpacka).
Jakże to odmienne stanowisko od polskiego. Warto też zauważyć, że polscy politycy nagle zapomnieli, że mamy jakąś mniejszość polską na Ukrainie i że ustawa językowa również może być dla niej niekorzystna.
Inna sprawa, że Putina i Orbana łączy wiele. Obaj lubią rządy twardej ręki. Nie przepadają za mniejszościami seksualnymi, z trudem tolerują opozycję, ustrój konstytucyjny lepią na swoje potrzeby.
Nie dziwi, że w sprawie atomowej dogadali się bez problemu. Mam wrażenie, że Kaczyński ze swoją IV RP też by się z nimi dogadał. Ta sama wizja państwa, to samo postrzeganie polityki. Tyle, że prezesem PiS rządzi tak silna antyrosyjska emocja, iż o żadnym aliansie mowy być nie może.