Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
Po moim ostatnim wpisie o zlocie polskich narodowców, kilku komentatorów obruszyło się, że wezwałem do obserwowania i rejestrowania zadeklarowanych oponentów demokracji. Rozbeczał się też rysownik satyryczny (jak sam się przedstawia) Jerzy Wasiukiewicz, pisząc w najgorszym polskim portalu, że co ze mnie za liberał, skoro nawołuję do obserwowania, uważania, rejestrowania….
To błąd: demokracja liberalna to nie znaczy demokracja bezbronna. Jeśli mam sobie coś do zarzucenia to tylko, że wyraziłem się zbyt łagodnie, co wynika z mojego gołębiego serca. Ale szczegółowe mechanizmy obserwowania i inwigilowania naszych naziolków i jobbików pozostawiam już fachowcom – np. Panu ministrowi Sienkiewiczowi, który bardzo mi się podoba, bo harmonijnie łączy rzeczywiste przywiązanie do demokracji (poświadczone biograficznie) z twardością, niezbędną w jego funkcji.
„Rejestry” potencjalnych obalaczy demokracji prowadzą wszystkie panstwa demokratyczne: USA, Niemcy, Australia, choć oczywiście specjalnie tym się nie chwalą. Nasze jobbiki z jednej strony są mocne w buziach, gdy wrzeszczą, że idą robić porządek („Zaraza rośnie świątek i piątek / skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie / Idę w Polskę robić porządek / Skumbrie w tomacie pstrąg”) i obalać republikę Okrągłego Stołu, ale zaraz straszny podnoszą rwetes, gdy się im mówi, że w takim razie będą pod obserwacją. Oni chcą obalać republikę, a gdy my tylko jej bronimy, to nas szantażują, że zdradzamy własne wartości. Otóż nie ma tak dobrze. My – zwolennicy demokracji, która ma za sobą silny mandat poparcia wyborców – nie musimy być bezsilni i podkładać się naziolko-jobbikom, którzy chcieliby większości narzucić swoje brunatne porządki; tyle już wiemy z historii europejskiej XX wieku.
Sa też względy praktyczne. Gdy następnym razem ktoś spali mieszkanie ciemnoskórego imigranta – warto na początek sprawdzić alibi tych, którzy ryczą „Polska dla Polaków”. Gdy zniszczone zostaną nagrobki żydowskie – na samej górze listy podejrzanych umieścić „judeosceptyków”. Ale potem oczywiście zastosować wszelkie gwarancje rzetelności procesowej, z domniemaniem niewinności itp. – tu akurat nie ma symetrii między nimi i nami, bo oni takimi miazmatami brzydzą się.
Pan Wasiukiewicz nie ma więc się czego bać, jeśli jako rysownik satyryczny ograniczy się do np. do karykatur żydowskich nosów albo afrykańskich warg. Nie znam jego akurat twórczości, ale tak mniej więcej wygladają „rysunki satyryczne” w polskiej prasie prawicowej. Tyle nasza demokracja liberalna zniesie; tym różni się od totalniaków, którzy zaczynają od cenzury lub represji przeciwko mającym inne poglądy. Ale poglądy to jedno, a działania – drugie. Bardzo dobrze, że polskie jobbiki się odkryły i zadeklarowały: mam nadzieję, że minister Sienkiewicz odpowiednio sobie wszystko w kajeciku odnotował.