O Łukaszu zrobiło się głośno z rok temu kiedy to wkroczył z dwoma iPhonami i swoją kawalerką w YouTuba. Zaczął bywać na salonach, robić zakupy z gwiazdami i w ogóle wszystko inne co robią gwiazdy a nas na to nie stać. Jest chorobliwie ambitny i zrobi wszystko by zaistnieć w mediach. Koniec końców, udało mu się. Brawo, dla niego i rzekomej agencji PR-owej która mu w tym pomogła.
Bloger, scenariopisarz, copywriter. Prywatnie, piszę bloga, nagrywam vloga, czytam internety. Uzalezniony od kawy, Facebooka i Lagavulina. Znajdź mnie na Facebooku - https://www.facebook.com /wojciech.kardys
Każdy chciałby być sławny i bogaty. Mieć dużo kobiet (facetów?) i żyć, jak Hefner, w luksusach. Droga do takiego życia jest wyboista, długa i obsiana minami. Dlatego potrzebni są ludzie którzy nas mobilizują. Osoby którym się udało. Jedną z nich niewątpliwie jest Łukasz Jakóbiak, który prowadzi na YouTubie program 20MŁukasza.
Osobiście oglądnąłem dwa jego odcinki, pierwszy z całej serii gdzie gościem był taki łysy stylista (zabijcie mnie, nie pamiętam imienia i nazwiska tego gościa, a szkoda mi czasu by go googlować) co próbuję szokować ale mu nie wychodzi a drugim odcinkiem był ten z królową plotek czyli Dodą. Program absolutnie nie dla mnie, ale okejka za pomysł.
Dalej uważam, że w Polsce brakuje talkshowów z prawdziwego zdarzenia, choćby takich jak mój osobisty ulubieniec – Jimmy Kimmel. Jednak show Jakóbiaka wnosił powiew nowości do naszej skostniałej medialnej otoczki. Pokazał, że każdy może. Udowodnił, że nawet ja, gruby i zakochany w sobie chłopaczek z Krakowa może zrobić karierę w Polsce (o dziwo, dalej w to wierzę, nawet zacząłem biegać!). :-)
Pojawił się jednak duży zgrzyt. PR-owa wpadka. Podczas Kongresu Profesjonalistów PR w Rzeszowie czy przez przypadek czy nieuwagę (a może to PR-owa zagrywka?) wyciekło jakoby Łukasz Jakóbiak korzystał z agencji PR. Czy to coś złego? Absolutnie nie. Ktoś chcę zaistnieć, inwestuję w siebie. Łukasz postanowił postawić wszystko na jedną kartę i to mu się zwróciło.
W internecie zawrzało!
Blogerzy, jak meksykański gang, zaczęli walczyć o swojego.
Każdy na swój sposób.
Bardzo trafny tekst popełnił Maciej Budzich, który opisał konsekwencję straszenia prawnikiem blogera z Treść Jest Najważniejsza.
Na innym blogu, autor Artur Jabłoński, wysnuwa (przedwczesne moim zdaniem) wnioski o rozpoczęciu nowej ''mody'' – konfliktów pomiędzy blogerami.
A i tak zwycięzcą dla mnie są ludzie z koszulkowo.com, którzy korzystając z okazji, oświadczają na swoim facebooku:
To się nazywa wykorzystanie okazji!!
Na swojej ścianie (obecnie to płaczu) Jakóbiak stara się (niestety nieudolnie) odpowiedzieć na proste pytanie Grzegorza Marczaka z AntyWebu w sprawie tego nieszczęsnego prawnika.
Szał internetowy trwa.
Wracając jednak to meritum, panie Łukaszu, nie ma się pan czego wstydzić. Jeżeli korzystał pan z jakiejkolwiek agencji PR-owej to good for you. Udało się i było warto. Pewnie i by nie było jako takiej afery z tego, jakby nie to straszenie, które kojarzy mi się z gimnazjum (chłopaki mnie straszyły metalowym prętem bo nie chciałem im podpowiadać na sprawdzianach, serio).
Z tej całej afery można wysnuć taki o to wniosek, chcesz w Polsce zrobić karierę medialną, to MOŻESZ wynająć agencję która ci w tym pomoże pamiętaj jednak by NIGDY nie straszyć nikogo bezpodstawnie prawnikiem.
Zwłaszcza blogerów.
ps: Zgadnijcie kto dzisiaj u Wojewódzkiego będzie jednym z gości...