Nie bądź łosiem, nie idź na hipsteriadę
Nie bądź łosiem, nie idź na hipsteriadę shutterstock.com
Reklama.
Hipster tu, hipster tam. Nie wiadomo już o co chodzi. Czy to chwyt marketingowy, czy zabawa, czy może obelga? Jeżeli żart, to wyjątkowo mało śmieszny. Jeżeli chwyt, to na mnie nie działa, a jeżeli obelga, to nie wiem po co. O hipsteriadach słyszałam już od jakiegoś czasu. W Berlinie i Londynie tego typu rozrywki odbyły się na dzień przed startem Olipmiady. My jak zwykle trochę spóźnieni, trochę mniej fajni i trochę nie wiadomo po co. Warszawska hipsteriada wypada na kilka dni przed Paraolimpiadą. Potraktujmy to jako przestrogę.
Klub "na Lato", który organizuję tą wątpliwą rozrywkę uważamy za całkiem miły i fajny. Jednak pomysł hipseriady nadaje się tylko do rubryki obciachów sezonu. Nieważne jakie motywacje mają organizatorzy. Suchar jest suchar. Po prostu.