
Krytycy byli zgodni: "Bitwa pod Wiedniem" jest bitwą przegraną. Nie uratowała się ani fabuła, ani gra aktorska, ani nawet elementy historyczne, które były mylnie przedstawiane. Tymczasem Alessandro Leone, producent "dzieła" przesyła kolejne oświadczenie dla zawistnej prasy.
REKLAMA
Oświadczenie publikujemy fragmentami, nie wdając się w dyskusję nad poziomem zarzutów. Całą wypowiedź przeczytacie tutaj.
Krytykom nie starcza już prawo do oceniania - domagają się prawa niszczenia kopii filmów i zamknięcia sal kinowych. Czy to jakaś osobista wojna? Przeciwko komu? Mnie? Nam? Światu?
Nasuwa się kolejne pytanie: czy jakikolwiek film ostatnich czasów był zdolny zmobilizować całe zastępy krajowych mediów do zmasowanego ataku, który, jak rozumiem, będzie trwał dopóki film nie zejdzie z ekranów?
Niemożliwym jest usatysfakcjonować wszystkich widzów jednocześnie, ale miałem szczere intencje. Chciałem przybliżyć ważny element historii i zaszczepić chęć dyskusji o niej, aby nie poszła w zapomnienie. I pod tym względem na pewno odnieśliśmy sukces.
Czy Wy również uważacie, że atak na film jest bezpodstawny, a krytycy mylą się w ocenie? A jeśli tak to skąd ta chęć "zamknięcia sal kinowych"?