Mamy wrażenie, że rośnie nam nowa grupa trzymająca władzę. Nie mamy się czym przejmować, bo ich władza leży w inteligentnym dowcipie. My projekt "Facecje" kupujemy, jak każdą inicjatywę płodnego duetu.
– Na pomysł Facecji wpadliśmy przygotowując jeden z wpisów na nasz blog na naTemat. Wyobrażaliśmy tam sobie, jak na Facebooku zachowywaliby się "wielcy ludzie" znani z historii. Wymyślanie statusów i komentarzy Kafki, Einsteina, Picassa i innych tak nam się spodobało, że postanowiliśmy pocisnąć temat – mówi mi Maciek, współtwórca Facecji.
– W social mediowych zabawach mamy już jakieś doświadczenia - razem stworzyliśmy profil Antkowi (znowu) nie wyszło, Patryk jest też jednym z autorów Junior Brand Managera. No a to, co wszyscy robimy każdego dnia na Facebooku jest tak przepastną kopalnią żartów, że Facecje piszą nam się właściwie same. Jest w nich bliski nam drive przekłuwania balona i rozbrajania "świętości". Oczywiście staramy się to robić z wdziękiem i cieszy nas, że ten wdzięk chwyta – tłumaczy Maciek.
– Natomiast cele, które sobie i Facecjom wyznaczyliśmy, są jasne: przejęcie całego internetu, budowa wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego na pierścieniach Saturna oraz żeby zjeść na raz tak dużo kebabów, że więcej się nie da – mówi współtwórca.