„Szerzą się w naszym kraju postawy ateistyczne” – lamentują przy każdej niemal okazji hierarchowie kościoła. A za nimi rzesza pomniejszych duchownych, fundamentalistów politycznych i ideologów. Pozwólmy wybrzmieć temu zdaniu. Niesie ono w sobie echo jednego z najważniejszych problemów naszej odzyskanej prawie ćwierć wieku temu wolności – miejsca mniejszości i odmienności w życiu społecznym.
Tłumacz. Prowadzi zespół tłumaczy "Polska The Times". Zwolennik zdrowego rozsądku.
Ateizm się szerzy. Jak zaraza. Zarazę trzeba zwalczać. A jeśli nie da rady – chorych musimy izolować. Lub ratować. Nawet gdy w swojej głębokiej ignorancji sami tego nie chcą. Dlatego właśnie pewnemu znajdującemu się w śpiączce choremu udzielono ostatniego namaszczenia. Sąd orzekł później, że pacjent nie udowodnił, iż w związku z tym aktem doznał krzywdy. Poza tym nie kuma czy jest „ateistą” czy „agnostykiem”. Nie jest zatem „do końca świadomy swojej tożsamości duchowej”. Faktem udzielania namaszczenia niemal wszystkim jak leci sąd się nie zajmował. Gość sam jest sobie winien – po cholerę wychodził z domu bez kartki na czole, kim jest. Groteska. Mrożek i Gombrowicz to przy niej szczeniak.
Poważniej. Przerażeniem napawa, co w ciągu ostatnich tylko kilku lat, powiedziano i napisano o ateistach. Już zdążyli zagrażać samej istocie polskości rozumianej oczywiście jako wiara wszystkich wiar. I samej Polsce. Jesteś ateistą, podkładasz bombę pod kościół. Ten zresztą – o ile się nie mylę – wciąż utrzymuje, że ateizm jest grzechem. Dlaczego? Bo grzechem jest wyrzekać się Boga.
Co chwila słychać krzyki o obrażaniu uczuć religijnych. Ale zająknął się kto o obrażaniu uczuć ateisty? Pewnie dlatego, że ktoś tak miałki i pośledni w ogóle nie może ich posiadać. Kim są ateiści? Kto ich tu wpuścił? Jakieś UFO, dziwadła, które dziwnym kaprysem losu znalazły się na niewłaściwej trajektorii. Gardłujemy o wolności wyznania i religii. Gdzie wolność od wyznawania wyznania? Do niewierzenia w nic? W Boga? Bycia tym, kim chcesz? To wolność jakieś podlejszej natury?
Tymczasem problemem nie są ateiści czy inni „odmieńcy”, lecz rozpowszechniona w Polsce na niesłychaną skalę gangsterka moralna stosowana wobec wszelkich odmienności. Jednak z etycznego punktu widzenia nie ma różnicy czy uderzasz człowieka bejsbolem moralnym czy metalowym. Tak samo gwałcisz jego prawa i wolność. Wolno ci, bo uderzony tym pierwszym, nie broczy krwią? I żyje?
Co robią ci, którzy traktują ateistę, jak wybryk natury? Co robi Krystyna Pawłowicz szydząc z homoseksualistów? Ile pogardy i nienawiści dla odmienności trzeba mieć w głowie – serce pomińmy – aby tak poniżać drugiego człowieka tylko dlatego, że jest inny niż my? I wtórująca jej obrzydliwym śmiechem sala: wreszcie ktoś wykrzyczał, co sami cichcem myślimy! Dlatego tak, jak ksiądz, może wytykać ci ateizm, Pawłowicz równie bezkarnie może szydzić z twojej odmienności. Jesteś homoseksualistą i ateistą – masz zupełnie przerąbane. Nie jesteś stąd! Już jeden taki tragicznie zbłąkany gen to o jeden za dużo. Ale dwa! – prawdziwa katastrofa. Wykluczenie.
Dla wierzących to Bóg stworzył Pawłowicz i arcybiskupa Michalika. Dodajmy, że – choć to zupełnie inna sprawa – stworzył też bożego dyplomatę Wesołowskiego, który w ramach moralnej rewolucji nowego papieża spokojnie dożyje swoich dni w Watykanie. Żadna zeń słoneczna Dominikana, ale i tak lepiej niż tu, gdzie jak masz 30 słonecznych dni w roku, skaczesz do góry ze szczęścia. Czy ulepił ich ku chwale i na podobieństwo swoje czy ku przestrodze?
Żeby było jasne. Jestem ateistą. Odmieńcem. Co nie oznacza, iż jutro nie zacznę wierzyć w Boga. W absolut, kosmiczną świadomość czy inteligencję absolutną. W taką czy inną religię, w kieł wilka lub, że Ziemia jest płaska jak blat stołu. Albo, iż moja urocza sąsiadka jest wcieleniem mitycznej Białej Bogini. I wara od tego kaznodziejom, ideologom i nawiedzeńcom wszelkiej maści. Różnym Okom, Uchom czy innym Nosom. To tylko i wyłącznie moja sprawa.
Jestem ateistą. Pozwólmy wybrzmieć temu zdaniu. Koniec. Kropka.