
Trudno powiedzieć skąd ta nagła tęsknota za Indiami. Może dlatego, że właśnie zaczęła się tam pora sucha, kiedy pogoda ponoć sprzyja Europejczykom, a powietrze jest suche, jasne i przejrzyste. Ostatnio snujemy też rozmaite podróżnicze plany i na kreślonych słowami marszrutach uparcie pojawiają się Pondicherry, Hampi, Harmandir Sahib, Varanasi czy Majsur. Trzeba uczciwie powiedzieć, że chętnie pożeglowalibyśmy także po bezkresnych akwenach induskiej kuchni. Akwenach, dodajmy, przez nas jeszcze niespenetrowanych – no, może poza wizytami w indyjskich restauracjach, gdzie (jak twierdzą bywali w świecie) specjały indyjskiej kuchni zostały oswojone, jak bengalskie tygrysy w warszawskim ZOO. Krok po kroku przygotowujemy się zatem na spotkanie z Indiami. Dzisiaj piekliśmy chlebki naan.
250 g mąki pszennej
10 g świeżych drożdży
Kilka łyżek ciepłej wody
Ok. 150 ml maślanki lub jogurtu naturalnego
Odrobina soli
1 łyżka czarnuszki
1 łyżeczka cukru
Trochę masła
