Pochylamy się dzisiaj z czułością nad ponętnie pachnącą cynamonem, kardamonem i goździkami szarlotką pod bezą. Szarlotka jest pachnąca, jabłka cierpko-słodkie i soczyste, beza idyllicznie lepka i chrupiąca. Ponieważ nasze zmysły skupiają się wyłącznie na przetwarzaniu sygnałów z kubków smakowych, nasze myśli krążą zupełnie swobodnie (trochę strach…) i – pewnie na zasadzie ciągu zupełnie nieprzewidywalnych skojarzeń – przypomina nam się wizyta w restauracji „Pod dobrą datą”.
Beata Martynowska & Marek Łaskawiec. Założyciele firmy „Spiżarnia” specjalizującej się w tradycyjnej polskiej żywności. Wspólnie prowadzą blog kulinarny www.zniejednegogarnka.pl. Prywatnie małżeństwo...szczęśliwe.
Gdzie owa restauracja jest zlokalizowana przez grzeczność zmilczymy. Nie mamy w sobie uroczej bezwzględności Marty Gessler, aby niszczyć sympatycznego w końcu człowieka, który wpadł na całkowicie niezrozumiały pomysł, aby - pomimo zupełnej atrofii zmysłu smaku - otworzyć restaurację pod tą niedorzeczną nazwą. Osobom nieco młodszym od nas (coraz więcej się tego ostatnio porobiło) przypominamy, że pod dobrą datą jest ten, kto znajduje się pod wpływem alkoholu, jest na gazie lub pod gazem, pod muchą, na rauszu, na cyku, na bani, na bańce, na fleku, ewentualnie zupełnie się ubzdryngolił lub jest porządnie dziabnięty, zapruty bądź zawiany albo nabuzowany. Przypomnieć to warto chyba nie tylko młodzieży, bo sam właściciel wspomnianego przybytku niespecjalnie chyba rozumiał znaczenie nazwy, jaką nadał swej jadłodajni, skoro w oknie wywiesił duży napis: „Dzieci poniżej 10 lat – 50% zniżki”.
Ponieważ szarlotka ma łagodzący wpływ na nasze wredne charaktery, a jej delikatny smak delikatnie stępia ostrze naszego wrodzonego krytycyzmu, nie będziemy rozwodzić się szczegółowo nad menu restauracji „Pod dobrą datą”. Miejsce to jednak byłoby znakomitą inspiracją dla naszej noblistki, która o miejscach takich pisywała swoje urocze, nieco frywolne, krótkie formy poetyckie, lepiejami zwane. Te, które szczególnie przychodzą nam tu na myśl to: „Lepiej w głowę dostać drągiem, niż się tutaj raczyć pstrągiem”, ewentualnie „Lepiej złamać obie nogi, niż zamówić tu pierogi”.
I pomyśleć, że szarlotka pod bezą tyle zupełnie niespodziewanych językowych skojarzeń jest w stanie wywołać.
Składniki:
Masa jabłkowa:
1.5 kg jabłek (około 6 sztuk – najlepiej szara reneta)
Ulubione przyprawy korzenne (cynamon, kardamon, goździki, gałka muszkatowa)
Łyżka brązowego cukru – do smaku (ilość cukru zależy od rodzaju jabłek)
Ciasto:
3 żółtka
150g masła
2 szklanki mąki
Pół szklanki cukru brązowego
Łyżeczka proszku do pieczenia
Beza:
4 białka
¾ szklanki cukru
Szczypta soli
Przygotowanie:
Jabłka obieramy, drobno kroimy i dusimy z przyprawami do miękkości. Mąkę mieszamy z cukrem i proszkiem do pieczenia, dodajemy żółtka i masło, a następnie zagniatamy ciasto. Odstawiamy ciasto na pół godziny do lodówki. W piekarniku rozgrzanym do 180 stopni pieczmy ciasto wyłożone na blasze przez ok. 20 min. Przed wyłożeniem ciasta blachę trzeba posmarować masłem. Białka ubijamy na sztywno z odrobiną soli, stopniowo dodajemy cukier, aż piana będzie sztywna i błyszcząca. Na podpieczony blat wykładamy uduszone jabłka, a na nich równomiernie rozprowadzamy ubitą pianę z cukrem. Pieczemy w temperaturze 120 stopni przez ok. 90 minut.