Arteteka
Arteteka fot. Krzysztof Ingarden

"Mediateka" nie jest jeszcze pojęciem powszechnie znanym. W Polsce nie ma wielu "multimedialnych bibliotek" wyposażonych w nowoczesny sprzęt, profesjonalne oprogramowanie, e-booki, z dostępem do światowych baz danych. Kiedy usłyszałam o otwarciu krakowskiej Arteteki na początku tego roku, wiedziałam, że muszę jak najszybciej ją zobaczyć i ocenić. Teraz zazdroszczę, że w Warszawie nie ma takiego miejsca, nastawionego na użytkownika, inspirującego, łączącego technologie i sztuki wszelkiego rodzaju. Przeznaczonego dla ludzi.

REKLAMA
O Artetece nie jest jeszcze głośno. To młoda instytucja, otwarta dosłownie przed chwilą. Po kilku godzinach spędzonych tam, jestem pewna, że stan tej ciszy nie utrzyma się długo - głównie dzięki totalnie unikalnemu podejściu dyrekcji do tego, czym Arteteka powinna być. Arteteka jest mediateką prowadzoną przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Krakowie w Małopolskim Ogrodzie Sztuki - mediateką, tzn. połączeniem nowoczesnej biblioteki ("multimedialnej") z centrum kultury, zawierające w sobie wszystko, co wiąże się z szeroko pojętą sztuką - muzykę, słowo, obraz. W nowoczesnym, przeszklonym budynku z jednej strony gromadzi się różnego rodzaju zbiory, z drugiej udostępnia nowoczesne narzędzia. Arteteka ma być przestrzenią służącą dyskusjom i aktywnemu propagowaniu wiedzy i kultury, nastawioną na to, by służyć ludziom.
Funkcje tradycyjne Arteteki - zbiory
W zbiorach Arteteki znajdują się rzeczy codziennie i niecodzienne, tzn: książki, czasopisma wydane w tradycyjnej formie, płyty muzyczne i filmowe, kolekcja Małopolskiego Studia Komiksu, Czytelnia Liberatury (jeżeli nie wiecie, co to jest Liberatura, przeczytajcie koniecznie tutaj), audiobooki ale także e-booki i e-czasopisma. Oczy wyszły mi na wierzch, kiedy usłyszałam, że Arteteka niedługo będzie wypożyczać ludziom do domu (do domu!) czytniki e-booków, z nagranymi plikami lub czyste. Jako pierwsza instytucja państwowa w Polsce. Czytałam, że na Zachodzie to zupełnie powszechne ale, żeby u nas ktoś zaufał obywatelowi, że nie popsuje, nie ukradnie?
Funkcje nie do końca tradycyjne - sprzęt
Przyznam się, że z natury mam charakter powątpiewający we wszystko, co w wiąże się z instytucjami publicznymi i technologiami. Widziałam już zbyt dużo projektów marnujących państwowe pieniądze, przy których zakupiony hardware lub software nadawał się tylko na śmietnik, bo był zwyczajnie przestarzały albo niedostosowany do potrzeb. Bałam się, że tutaj będzie podobnie. A spotkała mnie miła niespodzianka. 34 komputery porozstawiane po trzech piętrach budynku są uzbrojone w dotykowe ekrany, częściowo także w tablety graficzne. W mediatece można sobie pograć na PlayStation (z PS Move) i nawet zasejwować swoją nieskończoną grę (Boże, kolejny ukłon w stronę użytkownika). Wszędzie porozstawiane są kserokopiarki i skanery, dostępny jest także odtwarzacz Blue Ray i co mnie szczególnie urzekło, pianino cyfrowe, na którym można sobie spokojnie ćwiczyć na słuchawkach a nawet nagrywać swoją grę. Rozczuliło mnie to strasznie, bo jak byłam dzieciakiem marzyłam o grze na pianinie, gdyby kiedyś były takie miejsca jak Arteteka to kto wie, czym zajmowałabym się teraz.
Komputery są uzbrojone w te wszystkie poważne programy graficzne i muzyczne, Corele, Adobe, Ilustratory, programy Sony. Od samych nazw zakręciło mi się w głowie, kupno samych licencji musiało kosztować niemałe pieniądze. Podobnie w przypadku specjalistycznych baz, zawierajacych w sobie oceany informacji - od dokumentów audiowizualnych po czasopisma, biogramy i blisko 100 000 ebooków (w bazie EBSCO).
Funkcje, które powinny być tradycyjne - ludzie
Arteteka została stworzona dla ludzi. W tym momencie, po ponad miesiącu od uruchomienia w mediatece regularnie odbywają się spotkania miłośników i twórców komiksu, streetartowców, czytany jest na głos Joyce. Tego typu spotkaniom sprzyja rozplanowanie przestrzeni - w wersji otwartej (open space) jak i w przypadku zamkniętych "akwariów" z rzutnikami czy tablicami. Generalnie budynek jest bardzo wygodny, "oddychający", nie krępuje. W przyszłości oferta spotkań czy warsztatów ma zostać znacznie rozbudowana. Nie wątpię, że tak się stanie, budynek jest wręcz przeznaczony do tego typu wydarzeń.
Szczerze, wciąż jestem pod wrażeniem Arteteki. Już po tych kilku tygodniach od startu dzieją się rzeczy niebywałe, a plany na najbliższy rok są jeszcze ciekawsze. Trzymam kciuki, żeby wszystko się powiodło i jeszcze raz muszę wyrazić swoją zazdrość. W Warszawie nie znalazłam jeszcze miejsca, które byłoby tak atrakcyjne, zarówno pod względem "oferty naukowo-narzędziowej" jak i po prostu przestrzeni, w której można miło i produktywnie spędzić czas. Kto znajdzie się w okolicy, powinien koniecznie udać się na Rajską i sprawdzić samemu.