
Szanujmy rzemiosło, dbajmy o nie. Na tyle ile możemy, wspierajmy.
REKLAMA
Fachura. To słowo poznałam niedawno, a może po prostu nie pamiętam, że znam je już długo. Tak czy siak, dopiero niedawno zaczęłam zastanawiać się nad jego brzmieniem.
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach brzmi lepiej niż fachowiec, bo po remoncie domu słowo fachowiec zaczęło brzmieć dla mnie nieco pejoratywnie ( fachowcy cholera jasna, a schody od pionu o 2cm odchylone).
W naszej pracowni mamy same fachury, bo jak inaczej nazwać kogoś, kto własnymi rękami potrafi zamienić kawałek materiału w gotową, funkcjonalną rzecz? Moją działką są pomysły. Ale te pomysły wymagają realizacji. A realizacja naprawdę dużych umiejętności i opanowania rzemiosła. I to ja zbieram pochwały za całokształt, a chciałabym żeby kupujący nasze produkty mieli świadomość, że zasługa w tym jest również kilku dziewczyn, bez których produktu finalnego by nie było.
W ostatni weekend udało nam się zwiedzić Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. Pomijam kwestię, że zostało całkiem przyjemnie zaprojektowane. Wrażenie zrobiło na mnie zupełnie co innego niż najdłuższe ruchome schody na Podkarpaciu.
Nie mogę przestać myśleć o hutnikach. Miałam świadomość jak wygląda ręczne formowanie szkła, miałam świadomość, że „się dmucha”, miałam świadomość, że przy piecu hutniczym jest gorąco. Nie miałam jednak świadomości, że to potwornie ciężka praca. Nie wiem czemu nie zastanowiłam się nad tym wcześniej. Przecież mój teść przez całe życie pracował w hucie szkła. I dmuchał. Przecież mężowie dwóch z naszych szyjących dziewczyn codziennie idą i 8 godzin dmuchają. Czasem w dzień, a czasem „na nocce”.
Jaki wielki szacunek im się należy! W jakich ciężkich warunkach pracują i jak niesamowite rzeczy robią! Jak oni to robią? Skąd wiedzą, ile szkła nabrać na piszczel żeby wydmuchana szklanka ważyła dokładnie tyle ile ma ważyć? W jaki sposób to robią, że się nie parzą gorącą masą przekładając ją sobie nad głowami?
Jak niesamowita współpraca jest między tymi ludźmi, jeden nabiera, drugi mu coś trzyma, ten coś obcina, tamten czymś kręci. No niesamowite! Potrafią zrobić dokładnie 10 baniek powietrza w denku szklanki – bo tyle ma być. I to wszystko w temperaturze w której ja ledwo wytrzymałam 15 minut.
Jak niesamowita współpraca jest między tymi ludźmi, jeden nabiera, drugi mu coś trzyma, ten coś obcina, tamten czymś kręci. No niesamowite! Potrafią zrobić dokładnie 10 baniek powietrza w denku szklanki – bo tyle ma być. I to wszystko w temperaturze w której ja ledwo wytrzymałam 15 minut.
Kolejna sprawa – zdobienie. Wyobraźcie sobie Państwo, że siedzi gość i przez całe 8 godzin graweruje, trzymając uniesioną szklaną rzecz pod obracającą się tarczą. Nie spodziewałam się, że dłonie, przeguby, nadgarstki mogą tak bardzo zmienić kształt. Jak bardzo muszą być obciążone skoro się tak strasznie deformują…
Przy następnym stanowisku, gdzie hałas jest taki, że ciężko rozmawiać siedzi gość który przez 8 godzin obraca niewielkie kawałki szkła pod palnikiem gdzie temperatura osiąga 1400 °C! A on z jakichś szklanych małych rurek robi aniołki, papużki i całą masę maleńkich precyzyjnych kształtów. Przekładając ręce nad, pod strumieniem ognia. Nie mogłam na to patrzeć, bo wydawało mi się, że za chwilę wydarzy się tragedia. Tymczasem jak się przyjrzałam jego rękom nie było na nich ani śladu poparzeń. Fachura.
I martwi mnie co zauważył mój mąż, że jak ktoś mówi że pracuje w hucie, to wydaje się, że jest najzwyklejszym wyrobnikiem na świecie. A przecież to jest rzemiosło na najwyższym poziomie. Praca godna wielkiego szacunku i godnego wynagrodzenia.
Domyślam się, że niedocenianych zawodów jest sporo, jednak mnie wyjątkowo uderzył kontrast tego jak wygląda produkt finalny i jak wyglądają warunki w jakich powstaje.
U nas w pracowni hałasu nie ma ( no chyba, że się włączy kompresor, ale to się zdarza raz na 3 dni i trwa 3 minuty, albo jak któraś z dziewczyn „harata” młotkiem), temperatura też raczej nie jest taka jak przy piecu w którym topi się szkło, jednak umiejętności dziewczyn zasługują na taki sam szacunek. Jak patrzę co potrafią zrobić, to myślę sobie jak mała jest moja rola w tym całym procesie.
Szanujmy rzemiosło, dbajmy o nie. Na tyle ile możemy, wspierajmy.
Zuzia Górska
