W 2014 r. przeszczepiono nerki łącznie 1121 osobom.1066 biorców otrzymało nerki pochodzące od osób zmarłych, a tylko 55 od żywych dawców. To dobitnie świadczy o tym, że kuleje u nas dawstwo rodzinne. W takich krajach jak Szwecja czy Norwegia stanowi nawet 40-50 proc.
Żywym dawcą nerki może być osoba blisko spokrewniona z chorym, który takiego przeszczepienia potrzebuje. Może to być np. na linii dzieci-rodzice lub pomiędzy rodzeństwem. Jeśli organ do transplantacji chcemy przekazać osobie niespokrewnionej to musimy uzyskać na to zgodę sądu.
– Przed sądem trzeba udowodnić istnienie więzi emocjonalnej pomiędzy osobami – mówi nam Robert Kucharski ze Stowarzyszenia „Życie po przeszczepie”.
Na krzyż
Jak podaje Poltransplant, zapis prawny dotyczący przeszczepienia nerki od żywego, niespokrewnionego dawcy, jeśli jest to uzasadnione szczególnymi względami osobistymi, dopuszcza również krzyżowe przeszczepianie nerek.
Oznacza to, że potencjalni biorcy, którzy mają wśród swoich bliskich osoby, które chcą i mogą być dawcą nerki, ale z przyczyn immunologicznych nie mogą być dawcą dla swojego bliskiego, mogą uczestniczyć w programie przeszczepień krzyżowych.
Wówczas potencjalny dawca może oddać nerkę biorcy z innej pary, w zamian za przeszczepienie nerki od dawcy żywego z pary, która jest w podobnej sytuacji.
Właśnie tego typu transplantacji dokonano ostatnio w Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie. Przeszczep łańcuchowy został przeprowadzony między trzema parami. Są wśród nich osoby, które chciały być dawcami tego narządu dla bliskiej im osoby, ale nie mogły tego zrobić bezpośrednio ze względu na niezgodną grupę krwi lub z uwagi na niegodność immunologiczną.
Strach i obawy
Patrząc jednak na znikomą liczbę przeszczepień rodzinnych, a z drugiej strony na skomplikowany logistycznie przeszczep łańcuchowy trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia ze skrajnie innymi postawami ludzi wobec bliskich.
Chęć ratowania życia rodzicom lub rodzeństwu jest postawą jak najbardziej poprawną i pożądaną, więc nie dziwi fakt, że ludzie są w stanie zrobić wszystko, żeby uratować bliską osobę. Natomiast zastanawia sytuacja, w której najbliżsi nie chcą pomóc.
Jego zdaniem, w kwestiach dawstwa rodzinnego trzeba edukować społeczeństwo, tłumaczyć, że można bez problemu żyć z jedną nerką, a dzięki naszemu poświęceniu bliska nam osoba będzie mogła powrócić do zdrowia.
– Dwie nerki nie są nam potrzebne. Zresztą po transplantacji i dawca, i biorca pozostają pod opieką nefrologa, który dodatkowo czuwa nad tym, żeby wszystko było w porządku – dodaje.
Nasz rozmówca zaznacza, że dawstwo rodzinne kuleje nie tylko w Polsce, jednak nasz kraj wypada bardzo słabo.
Warto zaznaczyć, że transplantacje rodzinne nerek dają lepsze efekty niż przeszczepienie tego narządu od osoby zmarłej, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę sytuację zdrowotną chorego kilka lat po przeszczepieniu. Dodatkowo chory nie musi tu czekać na narząd od osoby zmarłej, co powoduje, że nie trzeba wdrażać u niego dializoterapii, która przy dłuższym wykorzystaniu powoduje szereg skutków ubocznych. Łącznie ze zniszczenie układu naczyniowego, co znowu wyklucza wykonanie ewentualnej transplantacji.
Według danych Poltransplantu w grudniu 2014 r. na przeszczepienie nerek czekało w Polsce 921 osób.
Z naszych obserwacji wynika, że czasami jest to kwestia osoby chorej, która nie chce obciążać najbliższych. Z drugiej strony obserwujemy też strach przed oddaniem własnej nerki u potencjalnych dawców.