Praca aptekarza w Polsce coraz bardziej różni się od pracy na tym samym stanowisku na Zachodzie. W Polsce aptekarz wydaje przypisane leki. W wielu krajach Unii jego rola jest znacznie większa. Jest opiekunem medycznym pacjenta. Ma prawo do wielu czynności, które są w Polsce zakazane. Może rozpakować lek pacjenta, podzielić go na codzienne dawki, tak aby choremu było wygodniej i bezpiecznej. Może doradzać i konsultować. Być opiekunem medycznym.
– Farmaceuta musi prowadzić dialog z pacjentem, wychodzić mu naprzeciw i słuchać. To stanowisko ma ogromne znaczenie w systemie ochrony zdrowia - przekonuje w rozmowie z naTemat.pl Mariola Belina-Prażmowska, wiceprezes zarządu ds. rozwoju i relacji inwestorskich w firmie Pelion.
Niedawno spółka pochwaliła się wynikami za pierwsze półrocze. Przychody wzrosły o 11%. Firma rozwija nowe projekty, między innymi drogerie Natura i "system zaopatrywania aptek DOZ direct". Z tej okazji rozmawiałem z wiceprezes firmy.
Co robi Pelion?
Pelion to jedna z największych polskich firm, która działa na rynku ochrony zdrowia. Działamy przede wszystkim w trosce i na rzecz pacjenta, by zapewnić mu pełen i bezpieczny dostęp do leków, jak również na rzecz pracowników, inwestorów, kontrahentów i producentów. Pelion to firma, która współtworzy system ochrony zdrowia w Polsce. Pelion rozpoczęła swoją działalność 25 lat temu od dostaw leków do aptek. Dziś to firma notowana na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych i właściciel spółek działających w sektorze ochrony zdrowia. Dostawami leków zajmuje się dedykowana spółka – Polska Grupa Farmaceutyczna (PGF).
W trakcie rozwoju firmy wyodrębniliśmy cztery podstawowe linie biznesowe. Każda zarządzana jest przez osobną spółkę, która zajmuje się działalnością operacyjną. Jak wspomniałam – PGF zajmuje się dystrybucją leków do aptek, Urtica zajmuje się zaopatrzeniem szpitali w leki, CEPD zarządza sprzedażą detaliczną, np. w DOZ Aptekach czy Drogeriach Natura, a Pharmalink koordynuje usługi na rzecz producentów.
Dziś nikt już nie pamięta o problemach z dostawami leków
Pyta Pan o początki naszej pracy i działalności? Dwadzieścia sześć lat temu uwolnienie gospodarki spod kontroli państwa dało początek dużym problemom z dostępnością leków. Zmienił się sposób dostarczania leków do aptek. Wyglądało to tak, że dostawy do aptek odbywały się rzadko, a przyjęcie ogromnej ilości leków było dość czasochłonne. Co więcej, apteki były zamykane na czas przyjmowania dostaw, co stwarzało dodatkowe problemy pacjentom, zmuszonym do długiego oczekiwania. Dość dużym wyzwaniem był także moment, kiedy apteki same musiały zadbać o zaopatrzenie i zapewnić sobie dostawy.
Jak odpowiedzieliście na ten problem w pierwszych dniach działania?
Proszę pamiętać, że były to czasy, kiedy nie było właściwie prywatnych dostawców. Była jednak ewidentna potrzeba zmiany w systemie dostaw. Założyciele Pelion Jacek Szwajcowski i Zbigniew Molenda, widząc problem z zaopatrzeniem, z jakimi borykały się apteki, postanowili wyjść mu naprzeciw. Byli inżynierami po politechnice, branży właściwie nie znali. Mieli jednak otwarte głowy, chęć do pracy i determinację, by podjąć wyzwanie. Świetnie się w tym odnaleźli. To zresztą jest piękny przykład takiego prawdziwego, polskiego sukcesu stworzonego dzięki ciężkiej pracy od zera.
Zaczęło się od entuzjazmu. Jak wiele biznesów 25 lat temu
Wizja, pasja i stałe poszukiwanie nowych możliwości – to dało początek firmie Pelion i do tej pory ją napędza. Pelion miał cel i konsekwentnie do niego dążył. Chciał być polską firmą, która może konkurować z najlepszymi w skali globalnej.
Gdy upadał komunizm, setki tysięcy osób próbowało własnych biznesów. Dlaczego udało się to akurat Wam?
Po pierwsze, nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że cokolwiek nam się „udało”. Nasz sukces to efekt ciężkiej pracy i konsekwencji w działaniu. Nie ma w tym sukcesie przypadku. To był świadomy wybór, by rozpocząć działalność w sektorze ochrony zdrowia.
Po drugie, myślę, że kluczowe znaczenie ma dobór współpracowników. Ludzi, z którymi dzieli się pasję i przekonanie, że warto ciężko pracować i konsekwentnie rozwijać naszą działalność. Po trzecie, dla nas zawsze najważniejszy był i jest pacjent. A pacjentem jest każdy z nas, więc mówimy o czymś, co jest bardzo nam bliskie. Kiedy wierzy się w to, co się robi i pracuje się z pełnym przekonaniem o słuszności obranego kierunku – sukces jest kwestią czasu. Chociaż nie zawsze jest lekko.
Pelion przeszedł długą i fascynującą drogę. Najpierw zaopatrywał apteki, następnie szpitale. Z czasem weszliśmy na giełdę i stworzyliśmy własną sieć aptek w Polsce, a następnie na Litwie. Dziś jesteśmy jedną z największych firm z polskim kapitałem.
Jakiego rozmiaru firmę zbudowaliście?
Nasz biznes pod nazwą Pelion to ponad 160 spółek. Generujemy około 8 miliardów zł obrotu. Czyli całkiem niezły wynik i dorobek, biorąc pod uwagę start od zera. A przecież nadal jesteśmy polską firmą. To dla nas wielki powód do dumy. Jesteśmy takim udanym polskim start-upem z globalnymi ambicjami.
Ten start-up miał na początku coś poza entuzjazmem?
Miał dwa polonezy, którymi właściciele wozili leki najpierw do dwóch, potem do 20 i 200 aptek. Wyrośliśmy w Łodzi, a dziś w warszawskiej siedzibie firmy wiszą flagi różnych państw, w których prowadzimy naszą działalność.
Widziałem flagę Wielkiej Brytanii. Co robicie na Wyspach?
To bardzo ciekawa historia. W Wielkiej Brytanii robimy dwie rzeczy: pracujemy na rzecz pacjentów, wśród których wielu to Polacy. Prowadzimy tam aptekę. Drugą rzeczą, którą się tam zajmujemy, jest ciągła nauka poprzez obserwację lokalnego rynku. I nieustannie dziwimy się, że nie możemy tak samo działać w Polsce. Uczymy się, ile można zrobić dla pacjenta, jaki serwis zaproponować, by żyć w zdrowiu i być otoczonym profesjonalną i niezawodną opieką na wypadek choroby. Nabieramy doświadczenia.
Dzięki temu widzimy, jak wiele możemy robić dla pacjentów w Polsce. Staramy się przenieść jak najwięcej innowacyjnych rozwiązań stamtąd tutaj, na nasz lokalny rynek. Jednak wiele z tych rozwiązań jest niemożliwych do wdrożenia ze względu na bardzo restrykcyjne zapisy polskiego prawa. Pacjent w Polsce jest w znacznie gorszej sytuacji niż pacjent w Wielkiej Brytanii. Myślę, że zwłaszcza młodzi pacjenci o tym wiedzą, bo jeżdżą po świecie i widzą te różnice.
Rola apteki tu i tam jest inna?
Apteki znacząco się różnią. Na Zachodzie apteka pełni funkcję opiekuna medycznego i świadczy usługi na rzecz pacjenta. Rola farmaceuty jest bardzo istotna, bo ma on uprawnienia i wiedzę, by pomagać w przypadku mniej poważnych i skomplikowanych schorzeń. Jest także miejscem pracy z pacjentem, w którym buduje się jego świadomość leczenia.
To w Polsce też funkcjonuje w postaci „Pani magister coś poleci…”
Owszem. Tyle, że ja mam na myśli bardziej zaawansowane możliwości wspierania pacjenta, jak różnorodne terapie, specjalne programy, podawanie przez farmaceutę leków pacjentowi w specjalnie wydzielonym do tego pomieszczeniu – na przykład zrobienie zastrzyku.
Społeczeństwo starzeje się i rola aptek, zwłaszcza dla osób starszych, jest nie do przecenienia. Poza tym to bardzo wspiera i wręcz odciąża publiczny system ochrony zdrowia, także jeśli chodzi o koszty. Oczywiście, w Polsce społeczna rola apteki również się zmienia. Farmaceuci w Polsce są gotowi na te zmiany i bardzo by chcieli, aby apteka była bardziej otwartym miejscem. Chcieliby być częścią tych zmian, które zachodzą i które obserwują na świecie.
Oj nie, to w Polsce tylko lekarz
Nie do końca. Lekarze i środowisko medyczne także rozumieją, że jest to wyzwanie. Problem leży gdzie indziej. Brakuje nam kompleksowego myślenia o systemie ochrony zdrowia i roli aptek. Polskie prawo wprowadziło zakaz reklamy aptek, którego celem było ograniczenie konkurencji pomiędzy aptekami, a którym de facto zablokowano rozwój i znacząco utrudniono wprowadzanie innowacji.
Stało się tak dlatego, że nie zdefiniowano zapisu zakazu reklamy, a jedynie „wrzucono” go w treść ustawy bez żadnej analizy i oceny skutków regulacji i w wyniku działań lobbingowych różnych grup, których celem nie jest dobro pacjenta, lecz po prostu blokowanie wolnej konkurencji w obronie własnych interesów. W efekcie każde działanie jest rozumiane jako łamanie ustawy. Dodatkowo zakaz ten został wsparty niesłychanie daleko idącymi interpretacjami urzędników. Jest to najostrzejsza regulacja w całej Europie. W każdym z krajów są istnieją regulacje, natomiast rozwiązania w Polsce są najbardziej radykalne. Zakazano na rzecz pacjenta jakichkolwiek dodatkowych usług świadczonych przez aptekę. W drodze wyjątkowej interpretacji prawa zezwolono aptece posiadać ciśnieniomierz. Natomiast właściwie wszystko inne jest zabronione.
Niemożliwa pozostaje jakakolwiek komunikacja z pacjentem. Każda inicjatywa nawiązania powiedzmy sobie dialogu z pacjentem jest odbierana jako zachęcanie pacjenta do ponownego odwiedzenia apteki i traktowana jako działanie reklamowe. Teoretycznie farmaceuta może pełnić aktywną rolę i na przykład poinformować o możliwości zmierzenia ciśnienia w aptece, ale w przypadku gdy to robi, nierzadko na apteki pisane są donosy, że łamią one prawo. Usankcjonowano kulturę strachu i nie przeciwdziała się temu. W konsekwencji polski pacjent jest pozbawiony prawa do podstawowej informacji, co wedle mojej oceny narusza podstawowe prawa pacjenta.
Podpatrujecie więc apteki na Wyspach, ale nie możecie wprowadzić tego w Polsce
Naszą misją jest ciągłe poszukiwanie najlepszych rozwiązań dla naszych pacjentów. Firma od 25 lat jest niezmiennie otwarta i zorientowana na nowe pomysły, rozwiązania i ich wdrażanie. Obserwujemy zmiany na rynku, słuchamy klientów i identyfikujemy ich potrzeby i oczekiwania, współpracujemy z wieloma zagranicznymi firmami, mamy aptekę w Wielkiej Brytanii, a także zespół pracujący nad innowacjami. Chcemy wyznaczać najwyższe standardy, bo czujemy się współodpowiedzialni za polski sektor ochrony zdrowia.
Ile jest aptek w Polsce?
Ponad 14 tysięcy. Myślę, że mają one wyjątkową społeczną rolę. Ciekawe jest, że w narodowych programach zdrowia pisze się o lekach, dystrybucji, bezpieczeństwie lekowym, natomiast nie mówi się o aptece.
Końcowym punkcie dostawy leku
Apteka nie jest i nie może być jedynie końcowym punktem dostawy leku. To miejsce, gdzie przychodzi człowiek ze swoimi potrzebami i problemami. W aptece, jak w soczewce, skupiają się oczekiwania pacjenta. Farmaceuta w ręku trzyma recepty pacjenta, które wypisane zostały przez różnych lekarzy. I to on i tylko on widzi, czy na przykład kardiolog i urolog nie wypisali recept na leki, które się wzajemnie znoszą. Takiej wiedzy nikt poza farmaceutą nie ma. Dlatego jego rola jest tak ważna. Farmaceuta nie może być tylko podawaczem leków z półki. Musi być osobą prowadzącą dialog z pacjentem, wychodzącą mu naprzeciw i przede wszystkim słuchającą. Farmaceuta dzisiaj musi pełnić funkcję usługową i jeszcze raz podkreślam – ma on ogromne znaczenie w systemie ochrony zdrowia.
Rozumiem, że pani diagnoza jest taka, że farmaceuta w polskim systemie został za bardzo sprowadzony do roli podawacza
My wyobrażamy sobie farmaceutę jako aktywnego uczestnika systemu ochrony zdrowia. Dziś nie zawsze to tak wygląda. Niestety, dużą rolę pełni tutaj Samorząd Aptekarski, który pomyślnie wylobbował rozwiązania właściwie zamykające konkurencję na rynku aptek i uniemożliwił wprowadzanie jakichkolwiek zmian do aptek.
Państwo nie wspiera innowacji w tej branży?
Państwo przeregulowało tę branżę i nadal nie dostrzega trendów w ochronie zdrowia. My, jako firma, działamy w bardzo newralgicznym obszarze, jakim jest ochrona zdrowia. Bezpieczeństwo i odpowiedzialność to dla nas kluczowo ważne wartości. Jednocześnie mamy ambicje rozwoju, wyznaczania kierunków i trendów, inspirowania. Problem polega na tym, że działamy w otoczeniu, które temu nie sprzyja, a wręcz rzuca kłody pod nogi.
Bo?
Bo się wyróżniasz. 25 lat temu było w Polsce 3000 aptek, dziś jest ponad 4 razy więcej. Tylko w ciągu ostatnich 14 miesięcy powstało ponad 600 kolejnych. A przecież mieszkańców nam nie przybywa, powierzchnia się nie zmienia. Rynek się także konsoliduje. Kiedyś 10% aptek było w sieciach, dziś aż 45%. Zmieniła się społeczna rola apteki i oczekiwania pacjentów wobec niej. W naszych DOZ aptekach staramy się oferować pacjentom znacznie więcej niż tylko realizację recepty. W ostatnich latach zrobiliśmy bardzo dużo, aby pacjent czuł się bezpiecznie, miał dostęp do leków i informacji, której jest teraz zupełnie pozbawiony.
Chcemy informować pacjenta o możliwościach, jakie posiada, ponieważ sami jesteśmy pacjentami i uważam, że jako pacjenci mamy prawo do rzetelnej informacji, pomocy i dostępu do nowych usług, jak na przykład wydzielenie pod okiem farmaceuty dziennej dawki leków zgodnie z zaleceniami lekarza. Dzięki temu pacjent także będzie mógł się uchronić od natarczywej reklamy leków, ponieważ będzie zaopatrzony w rzetelną wiedzę i fachową pomoc, jak świadomie korzystać z tego, co jest dostępne na rynku. Dziś takiej wiedzy nie ma. W efekcie między innymi przez to rośnie sprzedaż leków pełnopłatnych i suplementów, a spada sprzedaż leków refundowanych.
Dla pacjenta ma znaczenie, do której apteki pójdzie?
Są różne grupy pacjentów. Zabiegani mieszkańcy dużych miast wybierają aptekę po drodze, żeby było wygodnie i szybko. Jest grupa pacjentów, dla których liczy się lokalizacja. Jest grupa, która ceni zbudowaną na zaufaniu relację z farmaceutą. Mamy grupę pacjentów starszych, szukających wsparcia także finansowego. Pacjenci szukają również oferty szytej na ich miarę. Podejmowaliśmy wiele działań skierowanych do konkretnych grup pacjentów i niestety byliśmy zmuszeni się z nich wycofać. W efekcie ucierpieli na tym właśnie pacjenci.
Kłopoty z regulatorem?
Głównym problemem są urzędnicze interpretacje prawa. Z ich powodu z bólem serca musieliśmy zlikwidować program dedykowany mamom z dziećmi. Programy, które oferowaliśmy, były niezwykle wartościowe, budowały świadomość pacjentów w zakresie leczenia, pacjenci świadomie wybierali nasze apteki.
Oj, to niedobrze. Bo brzmi to jak złamanie zakazu reklamy.
Obowiązujące przepisy nie pozwalają podawać żadnej innej informacji o aptece oprócz jej adresu i numeru telefonu. Nawet udostępnienie adresu strony internetowej jest traktowane jak reklama. To oznacza, że pacjent nie może świadomie dokonać wyboru. Ma przez to bardzo ograniczoną możliwość sprawdzenia, gdzie lek jest dostępny i czy jest tańszy. Często nie wie nawet, gdzie go szukać. Nie wszystko jest wszędzie dostępne. Problem braku leków wynika także z tego, że pacjent nie ma dostępu do informacji, więc jest zmuszony do krążenia z receptą po kilku aptekach, zamiast iść bezpośrednio do tej, w której wie, że lek będzie dostępny.
Dodatkowo każda z aptek wysyła zapytanie o lek i problem w statystykach się powtarza. My tymczasem pozostajemy bezsilni i nie możemy temu pacjentowi w żaden sposób pomóc, ponieważ urzędnicy i izba aptekarska każde tego rodzaju działanie traktuje jako niedozwoloną reklamę.
Otoczenie prawne rzeczywiście bardzo różni się od tego sprzed 25 lat. Ale może to dobrze, że system został uszczelniony. Że już nie można wszystkiego.
System nie jest uszczelniony, on jest przeregulowany. Samo uszczelnienie nie jest niczym złym. My zawsze działamy w granicach prawa. To jedna z naszych najważniejszych zasad. Natomiast trudno jest przewidzieć reakcję urzędników na podejmowanie działania i inicjatywy, ponieważ prawo jest abstrakcyjnie sformułowane.
Urzędnicy dostali nieograniczone możliwości interpretacji.
W mojej ocenie urzędnicy sami mają z tym kłopot. Nikt nie chce być hamulcem rozwoju. Dodatkowo środowisko farmaceutów jest podzielone i rośnie poczucie frustracji. Wielu z nich ma zupełnie inną wizję i wizerunek swojego zawodu, który znacznie odbiega od wizji Naczelnej Rady Aptekarskiej. I nie mieści się w niej niestety na przykład to, co jest absolutnym standardem w Wielkiej Brytanii, np. że farmaceuta ma prawo prowadzić działania na rzecz leczenia narkomanii. Naszym zdaniem takie postępowanie i dowolność interpretacji jest blokowaniem konkurencji, a nie myśleniem o pacjencie.
Nie tylko w ten sposób pacjent jest poszkodowany. Nie ma możliwości świadczenia pacjentom aptek usług z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, np. aplikacji mobilnych, które przypominałyby, o której godzinie należy przyjąć leki. Aby lepiej zobrazować, w jak skomplikowanym otoczeniu i rzeczywistości działamy, posłużę się jeszcze jednym przykładem. Przedmiotem ostrego sprzeciwu Samorządu Aptekarskiego są ubezpieczenia lekowe, które obniżają koszty leczenia na wypadek zachorowania. Ze względu na to, że pacjent w Polsce ciągle płaci za leki znacznie więcej niż za granicą, ma to duże znaczenie. Ubezpieczenie lekowe w przypadku zachorowania część tych kosztów pokrywa. Niestety zarówno samo ubezpieczenie, jak i bezgotówkowy model rozliczania ubezpieczenia zostały zakwestionowane. Dlaczego? Ponieważ zdaniem samorządu aptekarskiego łamie to zakaz reklamy. Mimo że pacjent ma z tego realną korzyść!
Skąd ten brak innowacyjności w Waszym środowisku?
Wydaje mi się, że to źle pojęta obrona interesów części aptek indywidualnych. Działacze samorządu są często właścicielami aptek, które posiadają od wielu lat i tkwią w starym systemie. Chcą też chronić swój biznes. Każdą zmianę postrzegają w kategoriach ruchu konkurencji.
Jak temu zaradzić? To jest zderzenie dwóch światów. Dwóch wizji. My się nie bronimy przed ograniczeniami i regulacjami. One muszą istnieć w ramach ochrony zdrowia, natomiast nie mogą blokować rozwoju. Ramy prawne muszą być dostosowane do zmieniającej się rzeczywistości. Proszę tylko spojrzeć na światową listę najbardziej obiecujących start-upów w ochronie zdrowia. Trzeba się zastanowić, czy nasze regulacje są logiczne, spójne, czy nie blokują ludzkiego entuzjazmu, potencjału, a przede wszystkim możliwości rozwoju.
W tej branży innowacje wszędzie budzą dyskusje. Firma badająca ludzki genom Anne Wojcicki – żony założyciela Google, miała wielkie kłopoty z amerykańskim regulatorem FDA.
Żyjemy w starzejącym się społeczeństwie. Żyjemy w starej Europie. Musimy mieć rozwiązania dla każdego z pokoleń, i dla starszych, i dla młodych. Dla mojego dziecka telefon z dostępem do internetu jest przedłużeniem ręki. Pierwszej informacji szuka w telefonie. Także tej o lekach. Dla niego dziwne jest to, że do farmaceuty nie można po prostu wysłać maila czy otrzymać maila przypominającego, żeby wziąć lek. Jest wiele innych rzeczy, których nie możemy wprowadzić wyłącznie dlatego, że blokują nas regulacje.
Regulacje mają działać dla dobra pacjenta, a tymczasem w Polsce ograniczają konkurencję. Pacjent z telewizji dowiaduje się, że będzie szczęśliwy i zdrowy, gdy zażyje tabletkę sprzedawaną bez recepty, którą może kupić na stacji benzynowej i w supermarkecie. Apteka tymczasem, która jest miejscem dedykowanym do świadczenia pomocy farmaceutycznej, nie może mu tej informacji udzielić.
Rozumiem, że także dlatego poszukaliście sobie kolejnego biznesu. Drogerie Natura nie są regulowane.
Widzieliśmy w tej transakcji szansę na wzięcie oddechu. Jednocześnie sektor ten jest bliski naszej działalności, czyli dbałości o pacjenta. Daje nam to możliwość zapewnienia kompleksowej opieki. Świat się zmienia, pacjent się zmienia, wymagania są coraz większe. Żeby budować konkurencyjność, trzeba patrzeć szeroko. Koncept drogeryjno-apteczny jest bardzo dobrze postrzegany przez klientów. W jednym miejscu można całościowo dbać o zdrowie. To tym ważniejsze, że profilaktyka ma rosnące znaczenie.
W 2035 roku 35% naszego społeczeństwa to będą osoby starsze. Dbałość o zdrowie, urodę i świadomość w tym zakresie jest coraz ważniejsza. I bardzo dobrze. Mając 60 lat, nie powinniśmy być chorzy. Niestety z powodu zakazu reklamy nie możemy wprowadzić naszych aptek ani do systemu karty dużej rodziny, ani do karty seniora, gdy się pojawi.
W jaki sposób Pelion kontroluje, by właściwy lek trafił na właściwą półkę we właściwym czasie?
Zapraszam Pana do nas do Łodzi. Pokażemy Panu rozwiązania stworzone przez jedną z najlepszych firm na świecie, opracowane specjalnie dla nas w trakcie ponad rocznej pracy. Myślę, że mamy najbardziej innowacyjną linię sortująco-kompletacyjną w Europie. Wszystko jest bezpieczne, zoptymalizowane, komputery czuwają nad całym procesem. Przestrzegaliśmy zasad i wytycznych Dobrych Praktyk Dystrybucyjnych, zanim rozporządzenie to wraz z jego założeniami spisano i wprowadzono w życie.
Naszą ambicją jest wyprzedzać standardy, a wręcz je wyznaczać. Przeszliśmy bardzo restrykcyjne audyty przeprowadzone przez wiele firm farmaceutycznych. Jesteśmy w stanie pokazać, jaką drogę pokonuje każde jedno pudełko leku od momentu odbioru od producenta do momentu wydania go pacjentowi w aptece. Wszystko po to, żebyśmy mieli pewność, że pacjentów w Polsce zaopatrujemy i obsługujemy najsprawniej i najlepiej, jak się da.
Jeśli to wszystko jest tak starannie kontrolowane, skąd bierze się nielegalny wywóz leków za granicę?
Mówi Pan o odwróconym łańcuchu dystrybucji. Polega on na tym, że hurtownie odkupują od aptek leki, które winny być sprzedane pacjentowi. To jest zakazane przez prawo. Niestety zjawisko to rozpowszechniło się na wielką skalę. Przyczyny tego są czysto ekonomiczne. Stworzono ku temu okazję ze względu na bardzo dużą różnicę cen między lekami w Polsce a tymi dostępnymi za granicą.
Jednocześnie zwracam uwagę, że leki w Polsce nie są tanie dla pacjenta. Są tanie dla Narodowego Funduszu Zdrowia, ponieważ polski pacjent w kosztach za leki partycypuje w największym stopniu w Europie. Dodatkowo wyzwaniem jest legalny handel równoległy lekami deficytowymi. Całkiem niedawno weszła w życie ustawa, która wprowadza możliwość zakazu legalnego wywozu leków, jeśli trafią one na listę leków deficytowych.
Gdzie widzi Pani Pelion za pięć lat?
Już teraz rozszerzamy zakres działalności. Chcemy pacjentom dawać jeszcze więcej i służyć mu jak najlepiej. Najwięcej możliwości biznesowego rozwoju widzimy na styku z pacjentem – w innowacyjnej działalności detalicznej. Już teraz dużo robimy w tym zakresie, choćby poprzez prowadzony przez nasz portal poświęcony zdrowiu www.doz.pl, wprowadziliśmy aplikacje mobilne pozwalające zamawiać leki za pośrednictwem telefonów komórkowych. Jednak z pewnością nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa w tej kwestii. Przyszłość naszej branży należy do nowych technologii i rozwiązań z zakresu m-health.
Niezależnie od regulacji te rozwiązania są dostępne dla pacjenta za granicą i jeśli my sami ich nie wdrożymy, to zrobią to za nas inni.
Telemedycyna, przenośne urządzenia diagnostyczne, e-recepty, aplikacje mobilne służące do pomiaru stanu zdrowia i przesyłania wyników online, monitoring zdrowia z wykorzystaniem rozwiązań internetowych, wideokonsultacje z lekarzami. To wszystko już się dzieje na świecie i w tym kierunku my także zmierzamy. Taki jest globalny trend – tradycyjne modele biznesowe muszą zostać zweryfikowane i zdywersyfikowane, by móc sprostać nowym wyzwaniom rynku i rosnącym oczekiwaniom pacjentów. Naszą rolą jest wspieranie w profilaktyce zdrowotnej poprzez dostarczanie wiedzy oraz nowoczesnych rozwiązań. Pozostajemy otwarci na nowe modele biznesowe. A w perspektywie 5 lat z pewnością będziemy chcieli być bardziej widoczni w Europie.