Joanna Drozd z Sanoka po raz pierwszy usłyszała od lekarzy, że jest „za gruba” kiedy miała 10 lat. – Kolejne lata to powtarzająca się sekwencja: dieta-efekt jojo, dieta-efekt jojo – wspomina Joanna, dziś liderka Grupy Wsparcia woj. podkarpackiego Fundacji Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA.
Za późno na profilaktykę
To nie jest odosobniona historia. Lekarze od lat alarmują, że w Polsce przybywa chorych na otyłość. Chorują dorośli, chorują też dzieci. Wiele maluchów ma nadwagę, która może być wstępem do otyłości. Politycy mówią tymczasem o profilaktyce, programach i planach. Zapomnieli, że trzeba leczyć tych, u których na profilaktykę już za późno.
Tak też uważają eksperci Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością. Ich zdaniem nie już ma czasu na profilaktykę a otyłość trzeba kompleksowo leczyć już na poziomie powiatu. Taka pomoc była właśnie potrzebna choćby Joannie.
– W ciąży przytyłam kolejnych 17 kg, a po porodzie waga stale rosła. Dietetycy wciąż zalecali to samo: dieta 1000-1200 kalorii i więcej ruchu. Stosowałam się do zaleceń i tyłam. W końcu poddałam się. Ogarnęła mnie bezsilność. Uznałam, że nikt mi już nie pomoże – opowiada Joanna.
Ludzie mówili: gruba, ale „za to” ma ładną buzię; gruba, ale „za to” inteligentna; gruba, ale „za to” wesoła. – A ja „za to”, że byłam gruba musiałam starać się bardziej od innych o akceptację. Obcy patrzyli na mnie z pogardą, obrzydzeniem, a bliscy ze współczuciem, litością. W każdych oczach widziałam zarzut: to jej wina, do „czego” ona się doprowadziła… Żyłam w przekonaniu, że nie mogę być zła, smutna, a już na pewno nie głodna. Bo byłam „za gruba” i mnie nie wypadało.
Był czerwiec 2013 r. Joanna miała 160 cm wzrostu i ważyła już 128kg. Zgłosiła się do chirurga naczyniowego z żylakami. Ten, spojrzał na nią z troską i zapytał dlaczego się nie ratuje?
– Urażona, prawie wykrzyczałam: bardzo chętnie, tylko jak? Wtedy usłyszałam dwa magiczne słowa: chirurgia bariatryczna – mówi Joanna.
Zaczęła szukać informacji o zabiegach chirurgicznego leczenia otyłości z decyzją, że podda się operacji. Nie wszyscy to rozumieli. Lekarz rodzinny wypisując skierowanie na badania diagnostyczne powiedział drwiąco: jak pani chce, ale to i tak pani nic nie pomoże.
– Mylił się. W czerwcu 2013 r. przeszłam tzw. rękawową resekcję żołądka. Od tamtego czasu schudłam 53 kg – mówi Joanna.
Nie mogą iść do szpitala, bo nie ma dla nich łóżka
Jak podaje Fundacja Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA, z danych klinik chirurgii bariatrycznej wynika, że mamy w Polsce ponad 60 proc. społeczeństwa z nadwagą i otyłością (dane GUS i Eurostat) oraz ok. 1,5 mln osób chorych na otyłość olbrzymią (BMI – wskaźnik masy ciała – 40+). Coraz częściej zdarzają się też przypadki chorych na otyłość skrajnie olbrzymią – BMI 50+ (waga od 150 kg), którzy nie wychodzą z domów i tam umierają. Najcięższy, „ujawniony” człowiek ważył 335kg.
Fundacja wskazuje, że w przychodniach i szpitalach, zwłaszcza w małych miejscowościach i na wsiach, brak sprzętu do diagnostyki, leczenia, rehabilitacji i opieki nad chorymi na otyłość, choć na rynku można je już kupić. Jeśli nie ma wagi do zważenia chorego na otyłość olbrzymią, do jego karty wpisywane są „parametry”: „ostatnie znane”, „uzgodnione z rodziną”, „orientacyjne”.
Nie wiadomo jak dawkować takim chorym leki: przeciwbólowe, znieczulające, zwiotczające, antydepresyjne, antybiotyki. Często są obiektem drwin personelu placówek medycznych. Ale też strachu, bo pielęgniarki i pielęgniarze, bez sprzętu pomocniczego, nie wiedzą jak takiego ciężkiego pacjenta unieść, przekręcić, żeby sobie samemu nie zrobić krzywdy.
OD-WAGA wskazuje też, że nie ma procedur ratowniczych udzielania pomocy osobom z otyłością skrajnie olbrzymią, ani procedur przewozu zwłok takich zmarłych. Nie ma w całym kraju wypożyczalni sprzętu inwalidzkiego (wózków, chodzików, balkoników, wózków toaletowych itp.) dla osób ważących ponad 120kg. Nie więc szans ani na aktywizację ruchową chorych na otyłość, ani na w miarę normalne życie dla nich, a nawet na wyjście z domu.
To nie jest wina chorego
W maju eksperci Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością (PTBO) i zaproszeni przez nich specjaliści przedstawili Senackiej Komisji Zdrowia raport pt. „Los Polaka chorującego na otyłość w Polsce powiatowej”.
– Otyłość nie powstaje z wyłącznej winy chorego. Otyłość nie jest spowodowana nadmiarem tkanki tłuszczowej. Otyłość to choroba o złożonej etiologii, w której rolę odgrywają czynniki środowiskowe, psychologiczne i zaburzenia pracy hormonów regulujących pobór pokarmu – tłumaczyła prof. dr hab. Magdalena Olszanecka- Glinianowicz, prezes PTBO.
Prof. dr hab. Mariusz Wyleżoł, chirurg bariatra, Kierownik Kliniki Chirurgii Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej wyjaśniał, że opieka nad chorymi na otyłość w Polsce nie jest w żaden sposób usystematyzowana. W dużych miastach, zwykle w ośrodkach akademickich, opieka ta funkcjonuje głównie w oparciu o poradnie różnych specjalności zajmujące się leczeniem powikłań otyłości, np. cukrzycy, nadciśnienia, ale nie nią samą.
Jednak już w odległości kilku, kilkunastu kilometrów od tych miast pacjenci są pozbawieni jakiejkolwiek opieki. Wprawdzie w kilku rejonach Polski udało się dzięki wysiłkowi lokalnych władz zorganizować kompleksowe ośrodki. Trudno jednak oczekiwać, że opieka zdrowotna nad tą, niestety coraz bardziej liczną grupą chorych w całym kraju, będzie zależeć jedynie od inicjatyw władz lokalnych, gdyż w sytuacji powszechnej dyskryminacji tej grupy chorych jest to nierealne.
Potrzebny zespół
Zdaniem prof. Olszaneckiej - Glinianowicz, mamy lekarzy rodzinnych, często nie mających wiedzy o chorobie otyłości, uprzedzonych do nowoczesnych metod jej leczenia, nieprzygotowanych do rozmowy o otyłości, bo „to wstydliwy problem pacjenta”, którzy mają dla jednego pacjenta 10 minut na wizytę.
Mamy dietetyków, u których wizyty są odpłatne i dla większości chorych nieosiągalne. W wielu wypadkach dietetyków nastawionych na działanie zgodne z oczekiwaniami pacjenta, czyli doprowadzenie do szybkich, krótkotrwałych ubytków wagi. Mamy też osoby bez wykształcenia medycznego i dietetycznego, które udzielają porad, „jak schudnąć”, czyli jak leczyć objawy choroby otyłości. I ogrom „diet-cud” – w księgarniach, czasopismach, internecie oraz coraz więcej nielegalnych, niebezpiecznych „środków odchudzających”.
22 maja obchodzimy Europejski Dzień Otyłości. Warto zastanowić się nie tylko nad tym co robić by Polacy nie tyli, ale też jak zorganizować pomoc dla tych, którzy już są chorzy na otyłość. Dobre leczenie tych osób to dla nich szansa na przeżycie a dla systemu ochrony zdrowia na oszczędności. Chory na otyłość ma często tak wiele chorób współistniejących, że leczenie ich jest dużo droższe niż samej otyłości.
Od redakcji: z Fundacją Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA można skontaktować się elektronicznie pod adresami:biuro@od-waga.org.pl, rzecznikotylych@gmail.com . Adres strony internetowej Fundacji:www.od-waga.org.pl, Rzecznika Praw Osób Chorych na Otyłość:www.rzecznikotylych.pl
Napisz do autora: anna.kaczmarek@natemat.pl
Reklama.
Magdalena Gajda
Prezes Fundacji Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA, Społeczny Rzecznik Praw Osób Chorych na Otyłość
Chorzy na otyłość wciąż informują o nowych problemach, o nowych obszarach życia społecznego, z których ich wykluczono. Nie ma nas w aktach prawnych i systemie wsparcia socjalnego. Trzeba nawet wprowadzić poprawki do prawa budowlanego, bo w drzwiach przychodni zdrowia nie mieszczą się wózki bariatryczne.
Prof. dr hab. Magdalena Olszanecka- Glinianowicz
Prezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością
Do kompleksowego, efektywnego leczenia chorych na otyłość konieczny jest zespół specjalistów złożony z: lekarza rodzinnego, który wykonuje przesiewową diagnostykę stanu odżywiania i kieruje do lekarza obesitologa - specjalisty leczenia otyłości. Ten zaś diagnozuje podłoże choroby, kieruje leczeniem zachowawczym, kwalifikuje do zabiegów chirurgicznego leczenia otyłości, prowadzi pacjenta w leczeniu pooperacyjnym, a w tym wszystkim współpracuje z dietetykiem, psychologiem, fizjoterapeutą i chirurgiem bariatrą.