Przez media przetoczyła się burza wokół jednej z marek wody mineralnej. To dobra okazja, by przypomnieć to, o czym zazwyczaj się nie mówi w kontekście wody, a o czym warto wiedzieć.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
1. Dziś prawdziwej wody już nie ma
Właściwie może należało od tego zacząć. Że woda mineralna dziś to nie to samo, co jeszcze 20 lat temu. Jeszcze na początku lat 90. w Polsce zarejestrowanych było 28 rodzajów wód mineralnych. Tylko tyle spełniało wyśrubowane warunki, aby móc szczycić się nazwą wody mineralnej, bo na litr wody musiało przypadać minimum minimum 1000 mg pierwiastków życia. A potem parokrotnie obniżano wymogi, tak że teraz producenci bardzo łatwo mogą uzyskać uzyskać dla swoich produktów nazwę "woda mineralna".
Generalnie - ma to być woda podziemna, czysta, o stałym składzie. Wody takie są kontrolowane, a Główny Inspektor Sanitarny regularnie publikuje listę wód, które zasłużyły na miano "naturalnej wody mineralnej". Aktualnie na tej liście jest 113 wód, nie tylko polskich. Można zajrzeć i sprawdzić, czy to co pijemy, znalazło się na liście.
2. Ile minerałów w mineralnej
Ta zasada sprawdza się zawsze - warto czytać etykiety. Jasne, że mało kto ma na to czas w sklepie. Ale można raz poświęcić chwilę, stanąć przy półce z wodami i porównać - która ma ile minerałów. Skoro łatwo spełnić ustawowe kryteria, by wodę nazwać mineralną, to różnice są czasem niebotyczne. Są takie wody mineralne, które zawierają ponad 2 tys. mg/l składników mineralnych, są i takie, które mają mają ich niewiele ponad 200!
dane za: Test wód mineralnych i źródlanych Fundacji Pro-Test na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
To teraz tylko jeszcze trzeba sprawdzić cenę. Okaże się, że często te wody, które nie mają większej wartości są droższe od tych zdrowszych.
3. Jeszcze za mało minerałów
Ale są takie wody, które nawet tych niezbyt ostrych kryteriów nie spełniają i nie zasługują na miano wody mineralnej. To tak zwane wody źródlane. Producenci muszą napisać wyraźnie na etykiecie, że to nie jest woda mineralna, a źródlana, więc raczej nie sposób się pomylić. Choć dla lepszego efektu wizerunkowego najczęściej dodają, że jest to woda naturalna. Tak robi choćby Coca-Cola, producent wody Kropla Beskidu. Nie wszystkie wody pod tą marką to wody mineralne, Krople Beskidu są też źródlane, choć pochodzą z Tylicza, czyli przynajmniej naprawdę z Beskidu Sądeckiego.
Wartość takiej wody źródlanej jest jednak niewielka. Jej skład właściwie nie różni się od zwykłej wody w kranie. A przecież jakość kranówki w większości polskich miast znacznie się poprawiła.
4. No to porównajmy...
Woda w kranie jest wręcz śmiesznie tania, jeśli to przeliczymy na litry. W Warszawie, Krakowie Trójmieście, Poznaniu, Wrocławiu, czy Lublinie metr sześcienny wody z kranu kosztuje około 4 zł. Drożej jest w Bydgoszczy - ponad 5 zł, czy w Katowicach - prawie 6 zł. Metr sześcienny wody to tysiąc litrów, więc wychodzi, że litr wody z kranu nie kosztuje nawet jednego grosza! Tymczasem nawet te najtańsze wody źródlane z dyskontów kosztują przynajmniej ponad 50 groszy za butelkę 1,5 litra.
Samorządy wielu miast zapewniają, że sieć wodociągów mają zmodernizowaną na tyle, że nie ma się co bać i spokojnie można pić kranówkę. Jej jakość jest pod stałą kontrolą. Taka woda też zawiera wiele minerałów, choćby wapń, czy magnez. W Warszawie zbadano i okazało się, że jest to ok. 250 mg/l, w Krakowie jest jeszcze lepiej - ponad 300 mg/l. To niejedna woda mineralna ma taki skład!