Niepokój w niedzielę wieczorem, niespokojna noc z natrętnie powracającą myślą „rano znowu trzeba tam iść'', przed wyjściem z domu – ucisk w żołądku, a na miejscu ''kaźni'' poczucie wyobcowania i chęć jak najszybszej ucieczki. Czy czytając ten opis, stwierdzasz: ''wypisz wymaluj – ja!''? Jeśli tak, to niewykluczone, że cierpisz na syndrom wypalenia zawodowego.
Wiele osób słyszało o tym zjawisku, ale niewiele przyjmuje do wiadomości, że ten problem może dotyczyć właśnie ich. Z Ogólnopolskiego Badania Satysfakcji Pracy 2016 wynika, że co 4-tego Polaka dopada wypalenie zawodowe. Natomiast raport TNS Polska wskazuje, że 40 proc. pracowników warszawskiego „Mordoru”, wśród których przeważają młodzi ludzie, przyznaje się do objawów wypalenia. Ponadto 15 proc. z nich już jadąc do pracy odczuwa duży stres.
Wypalony, czyli kto?
Amerykański psycholog Herbert Freudenberger definiował wypalenie zawodowe jako „stan, który krystalizuje się powoli przez dłuższy okres przeżywania ciągłego stresu i angażowania całej energii życiowej, a w końcowym efekcie wywiera negatywny wpływ na motywację, przekonania i zachowanie”.
– Wypalenie zawodowe to jest taki moment, kiedy człowiek czuje, jakby wszystko w nim spłonęło. Jest pusty, nie ma energii, nie ma siły. Nic nie może, a przynajmniej tak sądzi – tłumaczy dr Adam Aduszkiewicz, terapeuta z Ośrodka Rozwoju Osobistego Lwowska 5, nowej poradni, która specjalizuje się między innymi w terapii tych, którym niestety zdarzyło się ''wypalić'' w codziennej pracy, ale również pomaga temu zapobiec.
Christina Maslach, badaczka, która poświęciło wiele uwagi temu właśnie problemowi, wskazuje trzy składniki wypalenia zawodowego. Są to emocje (pustka wewnętrzna, bezsilność), depersonalizacja (poczucie bezosobowości i wyobcowania w środowisku) oraz deprecjacja (obniżona ocena własnych dokonań).
Wypalony czy zmęczony?
Trzeba nauczyć się to odróżniać. – Wypalenie to jest coś więcej niż przeciążenie czy zmęczenie. Człowiek zmęczony wyśpi się, pojedzie na urlop i wróci wypoczęty do pracy. Człowiek wypalony - nie. Świadomość tego, co go/ją czeka danego dnia, sprawia, że nie może wypocząć, a każde wyjście rano do pracy jest kolosalnym wysiłkiem – objaśnia dr Aduszkiewicz.
Poza fizycznymi objawami (kłopoty ze snem, bóle głowy, brzucha, podatność na przeziębienia) wspólnymi niekiedy ze zmęczeniem wypaleniu zawodowemu towarzyszą takie odczucia i emocje jak rozczarowanie własną osobą, osamotnienie, złość, brak koncentracji, czarnowidztwo, zapominalstwo oraz mroczne myśli dotyczące samobójstwa czy ucieczki bez słowa.
Zdaniem Tony’ego Schwarza, autora książek i eksperta od zarządzania energią, osoba wypalona zawodowo ma spory niedobór energii przynajmniej w jednej z 4 ''baterii'', które zasilają na co dzień każdego człowieka. Zaniedbanie którejkolwiek z nich powoduje zachwianie równowagi i wcześniej czy później prowadzi do rozładowania kolejnych baterii.
4 BATERIE
• ciało • dusza • emocje • umysł
W medycynie zdarzają się przypadki, gdy ktoś umarł, choć jego śmierci nie można przypisać stricte fizycznym przyczynom. Po prostu nagle bateria takiej osoby się skończyła. Człowiek przestał żyć, bo wypalił całą życiową energię – podkreśla ekspert Ośrodka Rozwoju Osobistego Lwowska 5. Burnout wywołuje więc choroby, a w skrajnych przypadkach przynosi śmierć jak dzieje się to w Japonii (tzw. karõshi, czyli nagła śmierć z przepracowania).
Wypalenie jak ból zęba
Samo nie przejdzie niestety. Wiele osób, które zauważa u siebie objawy wypalenia zawodowego, żywi jednak przekonanie, że samodzielnie da sobie radę z tym problemem. To igranie z ogniem, ponieważ wypalenia nie da się wyleczyć łyknięciem ''cudownej pigułki'', po której życie znowu nabierze barw, a praca przestanie być torturą.
– Wypalenie nie przejdzie samo. Najpierw trzeba uświadomić sobie przyczyny nierównowagi i pogodzić się z tym, że to nie tylko kwestia czysto fizycznego zmęczenia. Są to więc sprawy, które trzeba przepracować z terapeutą. Jeśli człowiek wypalony nie zgłosi się po pomoc do specjalisty, wypali się do końca – ostrzega dr Aduszkiewicz.
W grupie ryzyka znajdują się głównie introwertycy, perfekcjoniści, melancholicy i neurotycy. Jednak każdy pewnego dnia może obudzić się z myślą, że najchętniej rzuciłby pracę w diabły i wyjechał w legendarne już Bieszczady. A ponieważ lęk przed utratą stałego dochodu szybko rozbija w drobny mak podróżnicze marzenia, problem pozostanie i będzie się pogłębiał. Lepiej wówczas nie zwlekać, bo wypalenie zawodowe to nie przelewki.