Wkłada maskę i atakuje. Teraz medycyna też ma szansę ostro zaatakować chłoniaka
Monika Przybysz
18 października 2019, 16:27·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 października 2019, 16:27
Chłoniaki to różnorodna grupa chorób wywodząca się z nieprawidłowych, mnożących się bez kontroli limfocytów. To właśnie ta różnorodność może okazać się największą pułapką. Oznacza to bowiem mnóstwo podtypów oraz mnogość objawów klinicznych, często nietypowych, przypominających np. grypę, przeziębienie, a nawet… łuszczycę.
Reklama.
– Miałam czwarty stopień zaawansowania choroby, czyli jednym słowem najgorszy. Nowotwór był rozsiany w prawie wszystkich węzłach chłonnych, dochodziły do tego liczne nacieki nowotworowe. Nie mogłam chodzić, ponieważ był ucisk na rdzeń kręgowy. Poruszałam się ostatkiem sił przy chodziku. Wyglądałam jak zombi, tak bardzo choroba mnie wyniszczyła – wspominała na stronie Fundacji Alivia czas batalii o swoje życie Kaśka - rok po przeszczepie i wygranej z chorobą.
Niewinne początki
Na początku spora część chorych nie dostrzega żadnych alarmujących objawów. Pojawia się gorączka, kaszel, nocne poty, uporczywe zmęczenie, problemy z układem pokarmowym czy swędzenie skóry.
Trudno to jednak zebrać w całość i ocenić, że winowajcą jest choroba nowotworowa. To daje chłoniakowi czas by atakować - tłumaczą specjaliści.
Onkolodzy szukali broni w walce z chłoniakami i… znaleźli
Niestety, wielu pacjentów nie kwalifikuje się do autologicznego przeszczepu komórek macierzystych, są też tacy, u których chemioterapia ratunkowa i przeszczep nie powiodły się.
– W ich przypadku opcje leczenia są ograniczone, a wskaźniki przeżywalności niskie. Z ratunkiem idą jednak innowacyjne metody leczenia, takie jak immunoterapia komórkowa. Wyniki badań klinicznych w tym zakresie są bardzo obiecujące – mówi prof. dr hab. n. med. Sebastian Giebel z Centrum Onkologii w Gliwicach.
Mowa o technologii CAR-T. Jej siła tkwi w nauce i krwi pacjenta, a dokładnie mówiąc w jego własnych limfocytach T, które zostają ukierunkowane przeciwko komórkom nowotworowym.
Jak to działa w praktyce? W specjalistycznym procesie separowania komórek krwi (leukafereza) izolowane są z niej leukocyty, w tym limfocyty T. Następnie są one zamrażane i przekazywane do laboratorium, a tam modyfikowane.
Cel: zniszczenie
Przy pomocy wektora wirusowego, limfocyty T zostają genetycznie zaprogramowane tak, aby rozpoznawały komórki nowotworu. Następnie nowo utworzone komórki CAR-T trafiają z powrotem do krwi pacjenta. Tak zaprogramowane komórki CAR-T są w stanie rozpoznać komórki nowotworowe, przyłączyć się do nich i aktywnie je zniszczyć.
Niestety, liczba chorych zmagających się z chłoniakami rośnie. W tej chwili na świecie cierpi z tego powodu grubo pond milion osób. W Polsce choroba ta co roku wykrywana jest u około 8 tysięcy pacjentów.