31-letnia mieszkanka Jeleniej Góry miała niebywałe szczęście, choć sytuacja, w jakiej się znalazła, mogła mrozić krew w żyłach. Ze szpitala w Wałbrzychu przetransportowano ją do oddalonego o prawie 200 km Kędzierzyna-Koźla, ponieważ ze względu na zakażenie koronawirusem i zagrożoną ciążę nie przyjęto jej na oddział. Z Dolnego Śląska na Opolszczyznę trafiła w ciężkim stanie, ale udało jej się urodzić dziecko. Po tygodniu kobieta przeszła spektakularną poprawę stanu zdrowia dzięki terapii osoczem ozdrowieńców.
Ciąża w czasie pandemii: Brawurowy poród zakażonej SARS-CoV-2
Kobieta w 30. tygodniu ciąży urodziła córkę w ciągu 17 minut od przyjęcia do szpitala w Kędzierzynie-Koźlu, dokąd trafiła po odesłaniu z Wałbrzycha. Do tej pory wyjaśniane są przyczyny okoliczności tego zdarzenia i odmówienia jej udzielenia pomocy ze względów formalnych (ciąża u zakażonej koronawirusem była zagrożona).
Zarówno matka, jak i nowo narodzona córka były w ciężkim stanie. Z porodówki kobieta od razu została skierowana na oddział intensywnej terapii. Lekarze nie kryją, że sytuacja była bardzo poważna i mogła się skończyć tragicznie.
Do przedwczesnego porodu mogła przyczynić się gorączka u ciężarnej. Przez pierwsze dni po porodzie 31-latka była bardzo osłabiona. Wkrótce jednak okazało się, że można ją zakwalifikować do immunoterapii za pomocą osocza krwi ozdrowieńców.